To prawdopodobnie pierwsze takie postępowanie oparte na nowym przepisie prawa - zaskarżonym już do Trybunału Konstytucyjnego przez . W marcu tego roku Pilar Rahola napisała w artykule w "El Pais" pt. "Polska wciąż budzi grozę", że "Polska odegrała kluczową rolę w niegodziwości, która doprowadziła do zagłady dwóch trzecich europejskich Żydów". Zarzuciła - powołując się na "ekspertów" - że Polacy są "największymi antysemitami w Europie". Dodała, że choć odpowiedzialność za obozy zagłady spoczywa na Niemcach, to "w Polsce zbiegły się dwa nurty antysemityzmu: nazistowski i wywodzący się z wiary chrześcijańskiej". W liście do redakcji ambasador Polski w Madrycie Grażyna Bernatowicz wyraziła oburzenie tym artykułem. Zawiadomienie o przestępstwie złożył Rafał Orszak, szef wrocławskiej LPR. - To stek bzdur i bezczelne kłamstwa. Ale najgorsze, że autorka artykułu obarcza nas winą za holokaust - powiedział Orszak. Prokuratura Rejonowa Wrocław Stare Miasto wszczęła śledztwo, prowadzone "w sprawie", a nie przeciwko komukolwiek. - Musimy teraz poprosić biegłego o przetłumaczenie na język polski artykułu i przeanalizować jego treść, czy faktycznie doszło do popełnienia przestępstwa - powiedział Jakub Przystupa, prokurator prowadzący śledztwo. Dodał, że być może prokuratura poprosi o pomoc prawną stronę hiszpańską, "ale na tym etapie śledztwa trudno cokolwiek przesądzać". W październiku 2006 r. Sejm, nowelizując ustawę lustracyjną i o IPN, wprowadził zapis przewidujący karę do 3 lat więzienia za "publiczne pomawianie Narodu Polskiego o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie". Wszedł on w życie wraz z całą nowelizacją 15 marca tego roku. Jeszcze w 2006 r. rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski apelował bezskutecznie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o usunięcie tego zapisu z nowej ustawy. RPO ma wątpliwości co do jego konstytucyjności w świetle zasad wolności wypowiedzi i poglądów oraz wolności badań naukowych. W styczniu tego roku rzecznik zaskarżył zapis do TK. "Świadomość grożącej sankcji karnej będzie wywoływać efekt w postaci powstrzymania się od publicznych wypowiedzi oraz badań naukowych dotyczących zbrodni komunistycznych i zbrodni nazistowskich" - napisał we wniosku do Trybunału. Zapis ten już wcześniej krytykowali prawnicy, bo może on uniemożliwić np. rzetelne opisywanie zjawiska szmalcownictwa, czyli szantażowania ukrywających się Żydów groźbą wydania ich w ręce hitlerowców (szmalcownictwo to według polskiego prawa forma udziału w zbrodniach hitlerowskich). Znany publicysta Dawid Warszawski zwracał zaś uwagę, że w myśl tego zapisu przestępstwem może być np. zwrot, że "w mordzie żydowskich mieszkańców Jedwabnego popełnionym 10 lipca 1941 r. w ramach nazistowskiej polityki ludobójstwa uczestniczyła kilkudziesięcioosobowa grupa polskich mieszkańców" (jak uznał IPN w śledztwie w sprawie tej zbrodni - red.).