- Rozważamy możliwość uzupełnienia zarzutu w kontekście uznania, że czyn stanowił przestępstwo o charakterze terrorystycznym. W takiej sytuacji Kodeks karny przewiduje możliwość zaostrzenia wymiaru kary o połowę, tj. z pięciu do siedmiu i pół roku pozbawienia wolności - powiedział prokurator apelacyjny w Krakowie Artur Wrona. Zaznaczył, że "to nie jest nowy zarzut, tylko uzupełnienie do treści zarzutu już postawionego". - Jak podkreślił, "jest to kwestia analizy". Jeżeli zbierzemy wszystkie dowody, będziemy mogli przesądzić, czy zarzucony czyn stanowi przestępstwo o charakterze terrorystycznym - powiedział. Dodał, że rzadko się stosuje tego typu kwalifikację. - Śledczy muszą też przeanalizować orzecznictwo - zaznaczył. Prokuratura rozważa też postawienie Brunonowi K. zarzutu posiadania broni. W tej kwestii śledczy oczekują na wyniki badań balistycznych. Na pytanie PAP, czy rozważana jest możliwość postawienia zarzutu handlu bronią, prok. Wrona odpowiedział: "Za wcześnie jeszcze mówić, czy będziemy mogli taki zarzut handlu bronią postawić. Na razie to są spekulacje. Na obecnym etapie materiał dowodowy na to nie pozwala". O rozważanej możliwości uznania, że działanie Brunona K. miało charakter terrorystyczny, poinformowała w środę także TVN24. 45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. został zatrzymany 9 listopada; postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Według prokuratury zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Według ustaleń prokuratury podejrzany nie należał do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Miały nim powodować motywy nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie. W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby. W śledztwie zarzuty nielegalnego posiadania broni i handlu bronią przedstawiono 42-letniemu Maciejowi O., a zarzut nielegalnego posiadania broni 25-letniemu Arturowi K. W śledztwie przesłuchano też cztery inne osoby, które uczestniczyły w organizowanych przez Brunona K. szkoleniach na temat materiałów wybuchowych. Według ustaleń PAP, chodzi o funkcjonariuszy ABW, którzy pod przykryciem współpracowali z Brunonem K. W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował. Jak ujawniono, ABW interesowała się Brunonem K. od końca 2011 r. Na jego ślad natrafiła prowadząc szczegółową analizę kontaktów Andersa Breivika, który w ub. roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych. ABW ustaliła, że Brunon K. wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania Sejmu, nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych. Prokuratura potwierdziła, że z materiału dowodowego sprawy wynika, że podejrzany wzorował się ideologicznie szczególnie na Breiviku, a także innych osobach, które dokonywały zamachów na terenie całego świata, np. w Oklahomie.