Rzeczniczka sztabu wyborczego PO Małgorzata Kidawa-Błońska odpowiada, że wyjazdy premiera są związane z wypełnianiem przez niego funkcji szefa rządu. - Skierujemy, prawdopodobnie jutro, prośbę do Państwowej Komisji Wyborczej o zbadanie, czy wyjazdy podczas kampanii wyborczej pana premiera i członków rządu nie łamią prawa wyborczego pod względem finansowania - powiedział rzecznik SLD Tomasz Kalita. Równoległe Sojusz zamierza zapytać Kancelarię Prezesa Rady Ministrów o to, czy płaci ona za wyjazdy premiera i jego ministrów w czasie kampanii wyborczej. Zdaniem Kality gdyby podróże szefa rządu były finansowane przez KPRM, byłoby to złamaniem zasady równości komitetów wyborczych, ponieważ - zaznaczył - inne komitety nie mają dostępu do tak dużych środków finansowych. - Premier poruszając się po kraju, korzysta na koszt rządu i de facto podatnika z przejazdów, przelotów, posiłków, zakwaterowania. Pytanie, czy w związku z tym nie doszło do złamania prawa wyborczego, bo przecież Polacy nie mogą finansować kampanii wyborczej PO. Trzeba skończyć z tą praktyką - powiedział. Zdaniem rzeczniczki sztabu wyborczego PO w sprawie podróży premiera "nie ma podstaw do niepokoju". - Każdy ma prawo prosić o wyjaśnienia, ale ja o nie jestem spokojna - powiedziała. Jak zaznaczyła Kidawa-Błońska, podróże Tuska są związane z wypełnianiem przez niego funkcji szefa rządu. - Rzeczywiście, czasami spotyka się z samorządowcami PO, ale to nie jest cel tych podróży - zapewniła. Podkreśliła, że premier do tej pory specjalnie udał się tylko na jedną konwencję wyborczą PO, która odbyła się w Warszawie. - Tam, gdzie jeździ, są otwierane ważne inwestycje lub też odbywają się konferencje związane z samorządnością a nie tylko z PO - dodała. Jej zdaniem, nadużyciem jest twierdzenie, że premier wykorzystuje swój urząd do prowadzenia kampanii wyborczej PO.