- Trzeba sprawdzić, czy wojska NATO są dobrze przygotowane do tego, aby moc szybko przyjść nam z pomocą, gdy pojawi się zagrożenie na terytorium Polski. Trzeba zweryfikować plany ewentualnościowe na wypadek ataku - mówił dziś konferencji prasowej wiceszef sejmowej komisji obrony Stanisław Wziątek (SLD). Dodał, że w jego ocenie "nie ma znaczenia, czy taka pomoc byłaby udzielana przez wojska stacjonujące w obcym kraju, czy w Polsce".Zdaniem Wziątka trzeba sprawdzić, na ile inwestycje w wojskowe porty, bazy szkoleniowe i lotniska dostosowały naszą obronność do standardów NATO. - Trzeba sprawdzić, czy ten system funkcjonuje. A to można sprawdzić obecnością obcych wojsk na zasadzie szkoleń i ćwiczeń - podkreślił wiceszef komisji obrony. Jako przykład takich ćwiczeń podał ubiegłoroczne wojskowe manewry NATO Steadfast Jazz 2013, przeprowadzone w listopadzie na poligonie w Drawsku Pomorskim z udziałem około 6 tys. żołnierzy różnych formacji z 28 państw NATO. Zdaniem Wziątka tego typu ćwiczenia miałyby sprawdzić "wspólne zdolności wojskowe i systemów dowodzenia". SLD: Czy Polska jest zagrożona? Nie Poseł SLD przedstawił też stanowisko Sojuszu wobec ewentualnej obecności obcych wojsk NATO na terytorium Polski. Chodzi m.in. o wypowiedź szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego (PO), który we wtorek w Weimarze mówił, że byłby "szczęśliwy, gdyby w Polsce stacjonowały dwie ciężkie brygady wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego". W odpowiedzi na te słowa prezes PiS Jarosław Kaczyński uznał, że w Polsce powinny stacjonować tylko wojska amerykańskie. - Czy Polska jest zagrożona? Nie. Czy potrzebne są obce wojska na terenie naszego kraju? Nie - mówił w czwartek Wziątek. Jak podkreślił, taka ocena wynika z ogłaszanych "analiz strategów NATO", które wskazują, że nie ma zagrożenia dla terytorium Polski i dla Polaków. Zarzucił Sikorskiemu, że "nawołując do obecności obcych wojsk w Polsce napędza retorykę zimnowojenną". - (Sikorski) Nie ma świadomości, że natychmiast za tego rodzaju nawoływanie będą kolejne retorsje ze strony rosyjskiej. I to nie tylko te, które mogą powodować rozmieszczanie wojsk rosyjskich w obwodzie kaliningradzkim czy na Białorusi, ale także sankcje Rosji wobec Polski, które dotkną przeciętnego obywatela, polskich przedsiębiorców, którzy nie będą mogli eksportować, bo już nie mogą eksportować polskiej wieprzowiny, a za chwile owoców, warzyw i innych produktów - przestrzegał Wziątek. "Jesteśmy w jednej organizacji" - Na stałe nam obcych wojsk nie potrzeba niezależnie, czy to będą Niemcy czy Amerykanie - mówił poseł SLD odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego. - Prezes PiS tego nie rozumie, bo nie wie, czym jest NATO, co oznacza artykuł piąty (Traktatu Waszyngtońskiego - PAP) i czym są plany ewentualnościowe. Jesteśmy w jednej organizacji. Mówienie, że nie chcemy na terytorium Polski niemieckich wojsk, gdy wystąpi taka potrzeba, jest nieodpowiedzialnością. Sprzeciwiamy się takiemu rozumieniu tego, co jest interesem naszego kraju i naszą racją stanu - podkreślił. W poniedziałek w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych państw NATO potwierdzili przywiązanie do zasady wspólnej obrony i polecili władzom wojskowym NATO wypracowanie sposobów na zwiększenie zdolności obrony i odstraszania. Za zwiększeniem obecności wojskowej sojuszu w Polsce opowiedział się też premier Donald Tusk, oceniając, że "same traktatowe zobowiązania w obecnym czasie mogą nie wystarczyć dla pełnego poczucia bezpieczeństwa".