Hasłem tegorocznego pochodu jest: "Nie będziemy płacić za wasz kryzys". - Jak co roku w Święto Pracy manifestujemy swoje przywiązanie do lewicowych tradycji i wartości - mówił otwierając pochód przewodniczący OPZZ Jan Guz. - W tym dniu chcemy przypomnieć o idei sprawiedliwości i równości - dodał. Jak mówił, w dobie światowego kryzysu w Polsce padają zakłady pracy oraz lawinowo rośnie bezrobocie, a wielu ludzi odczuwa skutki kryzysu. - Za kryzys płacą pracownicy, a to nie oni go wywołali - dodał. Jego zdaniem rządzący wykorzystują kryzys do antypracowniczych zmian w prawie pracy oraz ataków na związki zawodowe. Szef SLD Grzegorz Napieralski apelował, by państwo broniło ludzi, którzy stracą pracę nie ze swoje winy. - Ale to się nie dzieje. Prawica wiele obiecywała. Jesteśmy w UE pięć lat, ale tych lat nie wykorzystujemy. Kolejne zadanie przed polską lewicą - dogonić właśnie standardy europejskie - powiedział Napieralski. Lider SLD krytykował też PO m.in. za - jak mówił - "wysłanie uzbrojonych kordonów policji" na stoczniowców demonstrujących w czwartek w stolicy. Podkreślał, że jego ugrupowanie jest alternatywą dla PO i PiS-u. - Jest inna możliwość wyboru - nie tylko między PiS-em a Platformą, nie tylko między prezydentem a premierem, nie tylko między spotami a kłótnią. Jest lewica, która dokonała wielu rzeczy w Polsce - powiedział Napieralski. Manifestujący sprzed siedziby OPZZ wyruszyli ulicami miasta w kierunku gmachu Sejmu. Uczestnicy pochodu przejdą ul. Kopernika, Świętokrzyską, Nowym Światem przez pl. Trzech Krzyży i dalej ul. Wiejską pod Sejm. Wcześniej przed Bramą Straceń przy Cytadeli oraz na Placu Grzybowskim złożono kwiaty i wieńce.