Jak mówił na czwartkowej konferencji prasowej rzecznik SLD Dariusz Joński, Sojusz chce 16 grudnia "w jasny sposób" zareagować na wzrost aktywności w ostatnim czasie ruchów skrajnie prawicowych. "Uważamy, że atmosfera z tamtych dni (z grudnia 1922 roku - PAP), przenosi się. Byliśmy świadkami tego w ostatnich tygodniach" - podkreślił Joński. Zwrócił uwagę, że trzy dni wcześniej, 13 grudnia, środowiska prawicowe planują pikiety pod biurami SLD w całej Polsce z okazji kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. "Wiemy, że to nie będzie tylko pikieta i manifestacja - to będzie coś więcej. Chcemy więc w jasny sposób zareagować i przypomnieć do czego 90 lat temu doprowadziły takie właśnie wydarzenia" - zaznaczył rzecznik Sojuszu. Na 16 grudnia zaplanowano posiedzenie Rady Krajowej SLD; w jej przerwie działacze Sojuszu udadzą się pod gmach Zachęty na uroczystości poświęcone pamięci Narutowicza. Głos zabiorą m.in. liderzy SLD i RP: Leszek Miller i Janusz Palikot. "Chcemy zwrócić uwagę do czego prowadzi mowa nienawiści, bo od mowy nienawiści do przestępstw z nienawiści jest bardzo krótka droga, co niestety pokazała historia pierwszego prezydenta II RP" - podkreślił w rozmowie z PAP wiceszef klubu Ruchu Palikota Robert Biedroń. Kilka dni temu z kolei klub SLD złożył projekt uchwały w sprawie 90. rocznicy śmierci Narutowicza. Czytamy w nim, że "Sejm RP w 90. rocznicę śmierci oddaje hołd pamięci pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Gabriela Narutowicza". "Sejm RP potępia mord polityczny popełniony na prezydencie Narutowiczu oraz prowadzącą do niego polityczną kampanię nienawiści. Wydarzenie to uznaje za przestrogę dla uczestników współczesnego życia politycznego. Jednocześnie Sejm RP wyraża zaniepokojenie rozwojem działalności organizacji skrajnie prawicowych, odwołujących się do dziedzictwa mordercy prezydenta Narutowicza" - podkreślili autorzy uchwały. W uzasadnieniu projektu przypomniano m.in., że Narutowicz był pierwszym prezydentem odrodzonej Polski - został wybrany na urząd w dniu 9 grudnia 1922 przez Zgromadzenie Narodowe, a wybór ten poparły ugrupowania lewicowe, chłopskie oraz mniejszości narodowe. "Po tym wyborze na łamach prawicowej prasy rozpętała się kampania nienawiści przeciwko prezydentowi. Używano w niej języka haniebnych oszczerstw i z trudem tylko skrywano nawoływania do wybuchu politycznej przemocy. Efektem tej kampanii były zamieszki na ulicach Warszawy w dniu zaprzysiężenia Narutowicza. Prawicowi bojówkarze zagrażali bezpieczeństwu parlamentarzystów oraz samego prezydenta-elekta" - czytamy w uzasadnieniu. Autorzy projektu zwrócili ponadto uwagę, że zabójstwo Narutowicza było jedynym "w historii Polski mordem politycznym na głowie państwa". "Jest rzeczą oburzającą, że sam zamachowiec został otoczony swoistym kultem polityczno-religijnym przez znaczną część prawicy oraz hierarchów Kościoła Rzymskokatolickiego. Powyższe wydarzenia w sposób dramatyczny podkopały fundament młodej polskiej demokracji i w przeciągu kilku lat doprowadziły do jej upadku" - napisano w uzasadnieniu. "W dzisiejszej rzeczywistości społeczno-politycznej wydarzenia te winny stanowić przestrogę dla podmiotów polskiego życia politycznego oraz całego społeczeństwa. Szczególnie niepokojącą tendencją jest rozwój organizacji skrajnie prawicowych odwołujących się do radykalnego dziedzictwa przedwojennego ruchu narodowego oraz uznających mordercę Narutowicza za swojego bohatera. Demokratyczne państwo nie może pozostać bierne wobec podobnych zjawisk" - czytamy. Gabriel Narutowicz zginął 16 grudnia w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie zastrzelony przez powiązanego z endecją malarza i fanatycznego nacjonalistę Eligiusza Niewiadomskiego. Był pierwszym prezydentem II RP. Oficjalnie swój urząd pełnił pięć dni.