Wieczorem Jan Rokita poinformował w TVN24, że chce zrezygnować z działalności publicznej w najbliższym czasie i nie zamierza ubiegać się o mandat parlamentarny w nadchodzących wyborach. Zaznaczył jednocześnie, że nie ma zamiaru wycofać się z Platformy Obywatelskiej i chciałby, by ta partia wygrała wybory. Kalisz powiedział; - obecnie mamy do czynienia z głębszym problemem - "nachodzeniem" na siebie PO i PiS. - Zarówno w PiS jak i w PO jest ten czynnik konserwatywny i siłą rzeczy konserwatyści wzajemnie się przenikają - ocenia Kalisz. Przypomniał w tym kontekście niedawne przejście z PiS do PO b. ministra obrony i senatora PiS Radosława Sikorskiego, a także posła PiS-u Antoniego Mężydły Poseł SLD podkreślił; - Rokita przez ostatnie 17 lat odgrywał w polityce dużą rolę, ale przez ostatni rok jego rola była zmniejszana. Nie może sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz (Rokita) występował z mównicy (sejmowej). W ocenie Kalisza, odejście Rokity świadczy o tym, że "w strukturze wewnętrznej PO staje się coraz bardziej podobna do PiS". Z kolei wiceszef PSL Jan Bury ocenił, że nastąpiło "bezpowrotne zakończenie politycznej kariery Rokity". Według Burego, po wycofaniu się Rokity Platforma będzie "bardziej jednomyślna, przewidywalna i bardziej scementowana". Problemem PO - uważa poseł - było do tej pory to, że w partii tej ścierały się dwie silne osobowości - Tusk i Rokita. W piątek Nelly Rokita, żona Jana Rokity, została doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego do spraw kobiet. Bury ocenił, że wyznaczenie właśnie na ten dzień powołania żony Rokity na tę funkcję był "dobrym dniem na zdetonowanie miny - przed sobotnią konwencją PO w Gnieźnie".