- SLD chciałby nad ważnymi projektami pracować wspólnie. Są tematy, które wymagają współpracy ponad podziałami politycznymi, jak np. kwestie stoczni czy budżetu - mówił szef SLD dziennikarzom. - Nie może być tak, co ja odczułem na własnej skórze, że przychodzi PO i mówi: "to jest nasz projekt, macie go poprzeć, bo jeżeli nie, to będziemy was oskarżać o wszystkie najgorsze rzeczy, że blokujecie rozwój państwa, albo że macie koalicję z PiS - dodał Napieralski. Jeśli - kontynuował - "PO dostrzega, że jest pole do kompromisu i jest gotowa do rozmów z SLD to proszę bardzo". Napieralski podkreślił, że jeśli miałaby powstać jakaś forma koalicji parlamentarnej, to musi być ona budowana na podstawie pełnej odpowiedzialności za państwo. Szef SLD stwierdził przy tym, że różni politycy PO różnie wypowiadają się na temat ewentualnej współpracy parlamentarnej z jego ugrupowaniem. Jak mówił ostatnio marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) zaproponował, by Sojusz i PO rozpoczęły rozmowy na temat bliższej współpracy, po czym premier Donald Tusk powiedział, że może się układać ze wszystkimi klubami opozycyjnymi w sprawie każdej ustawy, ale nie ma żadnych "szczególnych planów" wobec SLD. W ubiegłą środę w radiowych "Sygnałach Dnia" Komorowski powiedział, że nie wyklucza zawarcia parlamentarnej koalicji z SLD, jeśli prezydent "będzie narzędziem w ręku PiS-u" i będzie wetował ważne dla Polski ustawy. Tego samego dnia premier Tusk zadeklarował, że jest gotowy układać się z klubami opozycyjnymi w sprawie każdej ustawy, którą chciałby ewentualnie zawetować prezydent. Zastrzegł jednak, że nie ma "szczególnych planów" wobec SLD. Później w środę Komorowski stwierdził, że nie ma potrzeby tworzenia sojuszu politycznego z Lewicą ws. odrzucania wet prezydenta. Należy natomiast - według niego - rozmawiać w sprawie konkretnych ustaw, które nie zyskały lub mogą nie zyskać akceptacji Lecha Kaczyńskiego. Zastrzegł wtedy, że takie porozumienie dotyczące konkretnego projektu ustawy nie miałoby charakteru sojuszu politycznego.