- Założenia do projektu ustawy zakładające takie zmiany uległy znacznej modyfikacji i nie ma ich już w dokumencie - zapewniła rzeczniczka resortu sprawiedliwości Patrycja Loose. Według SLD przez ostatnie pół roku resort sprawiedliwości przygotowywał założenia do projektu ustawy łagodzącego kary dla twórców piramid finansowych. - Te informacje są porażające, w dobie tego, co się dzieje - ocenił na wtorkowej konferencji prasowej rzecznik klubu Sojuszu Dariusz Joński. Przytoczył artykuł ustawy o funduszach inwestycyjnych, zgodnie z którym "ten, kto bez wymaganego zezwolenia wykonuje działalność polegającą na lokowaniu w papiery wartościowe, czy instrumenty rynku pieniężnego podlega karze pozbawienia wolności do lat 5". Według SLD, ministerstwo sprawiedliwości proponowało, aby obniżyć tę karę do maksymalnie 3 lat. SLD twierdzi też, że resort proponował, aby "zlikwidować sankcje karne m.in. za fałszowanie ksiąg rachunkowych lub przesyłanie nieprawdziwych danych do Komisji Nadzoru Finansowego". Sojusz chce, aby informacja rządu została przestawiona na najbliższym posiedzeniu Sejmu (pod koniec sierpnia). Patrycja Loose poinformowała, że wprowadzenie takich zmian zawierały propozycje jednego z członków Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego - prof. Roberta Zawłockiego - i znalazły się we wstępnej wersji założeń do projektu nowelizacji. - Następnie zostały one poddane szerokim konsultacjom - m.in. w KNF, NBP, ABW i CBA. Ponieważ napłynęło wiele uwag, projekt założeń uległ znacznej modyfikacji i obecnie nie ma w nim kwestionowanych zapisów, w tym obniżenia sankcji karnej za piramidy finansowe - podkreśliła. Wniosek o wotum nieufności dla Gowina? SLD nie wyklucza wniosku o wotum nieufności dla szefa resortu Jarosława Gowina, liczy jednak, że minister sam poda się do dymisji lub zostanie zdymisjonowany przez premiera Donalda Tuska. - Jeżeli (premier) tego nie zrobi, to będzie świadectwo, że jest szantażowany przez grupę konserwatywną w Platformie Obywatelskiej" - podkreślił Krzysztof Gawkowski (SLD). Rzeczniczka Gowina podkreśliła, że minister wielokrotnie powtarzał, iż w każdej chwili jest do dyspozycji premiera. - Reakcję ministerstwa: zarządzenie natychmiastowej kontroli oraz zgłoszenie propozycji zmian, uważamy za adekwatną - dodała. Politycy Sojuszu poniedziałkową konferencję ministra sprawiedliwości w sprawie Amber Gold nazwali "kompromitacją". Jak twierdzą, minister nie odpowiedział na zasadnicze pytania dotyczące m.in. inwestycji szefa Amber Gold Marcina P. w OLT Express. - Nie mamy złudzeń, że Jarosław Gowin powinien przestać pełnić funkcję ministra sprawiedliwości - oświadczył Joński. Według Gawkowskiego, Gowin do tej pory zajmował się "przede wszystkim mrożeniem zarodków, licencjami dla taksówkarzy". Podkreślił też, że Zbigniew Ćwiąkalski musiał odejść ze stanowiska ministra sprawiedliwości za "dużo mniejsze nieprawidłowości" niż te, z jakimi - zdaniem SLD - mamy do czynienia w tym resorcie pod kierownictwem Jarosława Gowina. SLD do wtorku czeka na stanowisko marszałek Sejmu Ewy Kopacz w sprawie wystąpienia przez Prezydium Sejmu z wnioskiem o powołanie komisji śledczej ws. Amber Gold. Jeśli Kopacz się sprzeciwi lub nie zareaguje, SLD chce porozumieć się w sprawie komisji z innymi klubami parlamentarnymi. - Jesteśmy gotowi rozmawiać z całą opozycją na temat jednego wniosku. Liczymy, że do wniosku przyłączy się PSL - zapewnił Joński. Sprawa Amber Gold Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. Tydzień temu spółka ogłosiła decyzję o likwidacji. Około 7 tys. klientów parabanku miało powierzyć spółce ok. 80 mln zł. Prezesowi Amber Gold Marcinowi P. prokuratura postawiła w miniony piątek sześć zarzutów. Zarzucono mu prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, prowadzenie działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej, posłużenie się fałszywymi potwierdzeniami przelewów na kwotę 50 mln zł podczas rejestracji spółki przed sądem. Marcin P. jest też podejrzany o niezłożenie sprawozdania finansowego spółki za lata 2009, 2010 i częściowo 2011 r., do czego się przyznał.