Na konferencji prasowej zorganizowanej przed siedzibą Platformy w Warszawie rzecznik SLD Dariusz Joński stwierdził, że wśród polityków Platformy narasta przekonanie, że ustawa o in vitro w tej kadencji nie przejdzie, bo "siła konserwatystów w PO jest coraz większa". Według niego "jest duże prawdopodobieństwo", że w wyborach parlamentarnych na jesieni zwycięży prawica i "żadna ustawa w tej nowej kadencji nie przejdzie". Joński ocenił, że nowy prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy regulującej in vitro. - Przez kolejne wiele lat będziemy znowu ostatnim krajem, gdzie nie będzie żadnej ustawy i żadnych regulacji dotyczącej in vitro - mówił Joński. Jak podkreślił, chodzi o jedną z metod leczenia niepłodności - choroby cywilizacyjnej. - Szalenie istotne jest nie tylko finansowanie, ale uregulowanie tego ustawą - podkreślił. Dlatego - podkreślił rzecznik SLD - Sojusz apeluje do premier Kopacz i do PO, "by jak najszybciej, jeszcze w czerwcu podjąć próbę przegłosowania tej ustawy, by w lipcu prezydent Komorowski ją podpisał". Poseł Sojuszu Marek Balt mówił, że "Polacy oczekują ustawy, która ureguluje metodę in vitro, wprowadzi zasady przestrzegane przez lekarzy, by nie było takich przypadków, o których słyszeliśmy - że kobieta została zapłodniona nie swoją komórką". W ocenie Balta premier Kopacz chce poświęcić kwestię in vitro dla zatrzymania w partii konserwatywnych posłów, którzy "i tak przejdą po wyborach do PiS, do Jarosława Kaczyńskiego". Dodał, że nie można poświęcać losów tysięcy ludzi, by kliku posłów w Platformie miało dobre samopoczucie. Mariusz Witczak (PO) zapewnił w środowej rozmowie z PAP, że ustawa o leczeniu niepłodności zostanie uchwalona najszybciej, jak się da. - To już jest bardzo zaawansowany projekt w parlamencie, i tak szybko, jak nam procedura parlamentarna pozwoli, to go uchwalimy - powiedział poseł Platformy. We wtorek sejmowa komisja zdrowia ponownie skierowała do podkomisji projekt ws. in vitro. Ma ona zająć się poprawkami zgłoszonymi podczas wtorkowego posiedzenia. Obrady komisji były burzliwe, padały zarzuty, że posłowie PiS celowo opóźniają procedowanie projektu. Premier Kopacz zadeklarowała, że w sprawie projektu dotyczącego metody zapłodnienia in vitro nie będzie naciskać na posłów.