NAZK w swoim raporcie napisała o naruszeniu ustaw dotyczących "etycznego zachowania, zapobiegania i regulowania konfliktu interesów i innych norm prawnych", nie podała jednak szczegółów. Sławomir Nowak wyjaśnia, że ukraińskie "zauważenie" to rodzaj wytyku czy wskazówki, dotyczącej niewydania w kierowanej przez niego firmie wewnętrznej instrukcji antykorupcyjnej."To wytknięcie błędu formalnego jednego z pracowników instytucji, która kieruję. Ukrawtodor otrzymał czas na usunięcie tej wady formalnej. Instrukcja została już przygotowana, więc w tym czasie się zmieścimy i ta wada zostanie usunięta" - mówi Sławomir Nowak. Szef Ukrawtodoru jest zirytowany sposobem przedstawienia banalnej jego zdaniem sprawy w polskiej prasie. "Nie ma w ogóle żadnej mowy o osobistej odpowiedzialności, nie są to zarzuty kierowane osobiście do mnie" - mówi były minister transportu. "Stąd ta manipulacja medialna w Polsce, o której czytam, i w tym największe nadużycie. Chodzi tylko o zwykły, banalny błąd techniczny, który zostanie usunięty w odpowiednim czasie i przy odpowiedniej współpracy również agencji NAZK" - dodaje. Nowak liczy na obszerniejsze wyjaśnienie szczegółów nieporozumienia przez ukraińską agencję antykorupcyjną. Podkreśla też, że gdyby naprawdę postawiono mu zarzuty dotyczące korupcji, to z pewnością sprawę obszernie relacjonowałyby media w Ukrainie. "W ukraińskich mediach w zasadzie po wyjaśnieniach Ukrawtodoru, których natychmiast udzieliliśmy na Facebooku, nie zostało to w żaden sposób podjęte" - mówi Nowak w rozmowie z RMF FM. "Ani przez ukraińskie media ani przez ukraiński świat polityki. To świadczy tylko o tym, że tutaj zrozumienie dla tego raportu NAZK jest większe niż w mediach polskich" - dodał. (az) Tomasz Skory