"Ci co atakowali Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka za książkę 'SB a Lech Wałęsa' powinni zdobyć się na słowo 'przepraszam'" - powiedział Polskiej Agencji Prasowej prof. Antoni Dudek, odnosząc się do informacji IPN, iż w dokumentach zabezpieczonych w domu gen. Kiszczaka jest teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek". Prezes IPN na konferencji prasowej relacjonował, że w dokumentach znajdują się m.in. donosy pisane przez Lecha Wałęsę i pokwitowania odbioru pieniędzy. Współpraca z SB miała trwać od 1970 do 1976 roku. Sławomir Cenckiewicz w emocjonalnym wpisie na Facebooku skomentował te doniesienia. "Informacje podane w dniu dzisiejszym przez prezesa IPN dr. Łukasza Kamińskiego podczas konferencji prasowej zamykają mój wieloletni czas walki o prawdę na temat agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. Wałęsa był agentem 'Bolkiem', zaciągnął pisemne zobowiązanie do współpracy, zdradzał przyjaciół i kolegów oraz brał za to pieniądze. Mimo zorganizowanej akcji kradzieży dokumentów w latach 1989-1990 i 1992-1995 zachowała się podstawowa dokumentacja agenturalna Wałęsy. To są fakty opisywane przeze mnie w wielu publikacjach i kilku książkach" - czytamy w oświadczeniu historyka. Cenkiewicz podkreśla, że był przez władze RP, w tym premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego, szykanowany. "[Szykany] są już dzisiaj jedynie przykrym doświadczeniem i ceną za walkę, którą - często samotnie, ale konsekwentnie - prowadziłem. Prowadziłem tę walkę nie dla własnej chwały, bo tej nie doświadczyłem, ale z myślą o bohaterach Grudnia '70, których Wałęsa zdradził. Kierowałem się zawsze obowiązkiem historyka wobec Prawdy, wobec Polski, wobec ofiar haniebnych donosów 'Bolka'" - pisze Cenckiewicz. "Tym, którzy mnie (a zwłaszcza moją mamę) przez lata krzywdzili i obrażali wyzwiskami i działaniami urzędowymi - z Lechem Wałęsą na czele - przebaczam, choć będę pamiętać. Zemstą się kierował nie będę!" - zaznacza historyk. "Z pomocą Zbawiciela wytrwałem!" - cieszy się Sławomir Cenckiewicz.