Pożar wybuchł około godz. 4 rano w poniedziałek (9 grudnia) w zakładzie utylizacji odpadów. Strażaków zaalarmował pracownik ochrony. W akcji gaszenia uczestniczyło 25 zastępów. "Hala miała powierzchnię ok. 500-600 metrów kwadratowych. Całkowicie spłonęła. Z uwagi na bezpieczeństwo, strażacy nie weszli do środka. Staraliśmy się obronić sąsiednie budynki: przylegający do hali budynek biurowy, a także drugą halę. Dogaszamy już ogień. Nikomu nic się nie stało" - powiedziała st. kpt. Patrycja Pokrzywa. Rzeczniczka poinformowała, że w wyniku pożaru powstała chmura dymu. "Nie wiemy jeszcze, jakie materiały były składowane wewnątrz. Strażacy rozłożyli rękawy sorpcyjne, by woda z akcji gaśniczej nie dostawała się do nich. Dym nie jest zagrożeniem" - powiedziała Pokrzywa. Sprawę bada policja. Portal bielsko.info poinformował, że z wnętrza płonącej hali słychać było odgłosy eksplozji znajdujących się tam pojemników przemysłowych z substancjami chemicznymi.