Natomiast według szacunków rzecznika zarządcy infrastruktury, spółki PKP PLK, Mirosława Siemieńca, przywracanie rozkładowego ruchu pociągów może zakończyć się wcześniej, nawet około południa. Rzecznik Kolei Śląskich Maciej Zaremba wskazał jednak, że pociągi tej spółki będą notowały opóźnienia dłużej, co wynika m.in. z obowiązku przepuszczania przez nie na torach opóźnionych pociągów dalekobieżnych. Do godziny 12 Koleje Śląskie mogą być opóźnione do kilkudziesięciu minut, do 14 - do kilkunastu, a do 16 - do kilku minut. Według PLK związane ze strajkiem utrudnienia okazały się mniejsze niż przewidywano: protesty polegające na zablokowaniu torów miały miejsce w Katowicach, Czechowicach-Dziedzicach, Tarnowskich Górach i Rybniku, a według wstępnych szacunków opóźnienia objęły 46 pociągów ze 132, które były zagrożone (35 Kolei Śląskich, 7 PKP Intercity i 4 Przewozów Regionalnych). Koleje Śląskie informowały natomiast, że spośród ponad 80 pociągów spółki wysyłanych w godzinach strajku na tory, problemy miało trzy czwarte, a tory były blokowane w wielu miejscach. Jak informowali przedstawiciele PLK, związkowcy po godz. 8 zablokowali tory w głównych węzłowych stacjach Katowicach, Tarnowskich Górach i Czechowicach-Dziedzicach, a potem także w Rybniku. W Katowicach po rozpoczętej o godz. 8 kilkunastominutowej pikiecie w rejonie tamtejszej nastawni związkowcy zeszli z torowiska. Na katowickim dworcu stanęły wówczas cztery pociągi (m.in. pociąg PR "Chemik" do Warszawy). Przedstawiciele Kolei Śląskich wskazywali, że nie wszystkie pociągi zostały od razu zatrzymane, np. już po godz. 8 z Katowic wyjechał pociąg w kierunku Gliwic. Według Kolei Śląskich następne blokady torów rozpoczynały się po godz. 8 wraz z przyjazdami pociągów na różne wybrane przez związkowców stacje. Wraz z przyjazdem składu, związkowcy wychodzili na tory, zatrzymując w ten sposób ruch. Pociągi stawały w ten sposób m.in. na stacjach Chorzów Batory, Rybnik, Tychy Lodowisko, Będzin, Dąbrowa Górnicza Ząbkowice, Mikołów, Łazy i Gliwice. Po godz. 10 jako pierwsze odjechały z Katowic składy dalekobieżne. Według rzecznika Kolei Śląskich pierwszy pociąg tej spółki mógł ruszyć z Katowic po godz. 10.20. Mimo kursowania części pociągów przedstawiciele Kolei Śląskich zalecali pasażerom korzystanie z uruchomionej przez nich zastępczej komunikacji autobusowej. W całym regionie miała ona wykonać w sumie 44 kursy. W autobusach, które planowo odjeżdżały z Katowic, znajdowało się od kilku do ok. 30 pasażerów. PLK poinformowały, że w czasie strajku w trasy wyruszyło 26 autobusów zastępczych Kolei Śląskich. Na katowickim dworcu informacje o związanych ze strajkiem utrudnieniach przekazywano przez megafony; pasażerowie kierowani byli do autobusów. Po dworcu krążyli też informatorzy, przekazujący informacje o rozkładzie autobusów i miejscach ich odjazdu. Na dworcu było pustawo, nie widać było chaosu. Informatorzy mówili, że w godzinach strajku napotykali najwyżej po kilku zdezorientowanych podróżnych. W czasie strajku nie zanotowano żadnych poważniejszych incydentów. O spokój na dworcach i terenach kolejowych dbały wzmocnione patrole Straży Ochrony Kolei - w sumie ponad 150 funkcjonariuszy. Dla pasażerów zapewnione miały być gorące napoje. Przewoźnicy informowali o wzajemnym honorowaniu w godzinach 8-12 swoich biletów. Bilety innych przewoźników honorowano też w autobusach zastępczych Kolei Śląskich. Protest na kolei był częścią wtorkowego strajku generalnego przeciwko polityce społeczno-gospodarczej rządu w regionie śląsko-dąbrowskim strajku generalnego; zakończył się - zgodnie z zapowiedziami - ok. godz. 10 rano.