Jak poinformowała PAP dyrektor szkoły - Grażyna Chachulska, jeden z nauczycieli jadących do pracy zauważył ucznia słaniającego się na nogach. - Inni uczniowie dopowiedzieli resztę, nasza reakcja była natychmiastowa. Wezwaliśmy pogotowie i policję. Tych, którzy mogli iść samodzielnie, przeprowadziliśmy do szkoły. Jeden uczeń tracił przytomność i pomocy udzielił mu lekarz pogotowia w miejscu, w którym zażyli dopalacz - relacjonowała dyrektor. Interweniowały 3 zespoły Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Jak podały służby prasowe WPR, gimnazjaliści byli otumanieni i bez kontaktu logicznego z otoczeniem. Dwie osoby zostały przewiezione do szpitala w Jastrzębiu Zdroju, trzy do Wodzisławia Śląskiego. Według wstępnych informacji, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Dyrektor Chachulska podkreśliła, że ci uczniowie nie sprawiali wcześniej żadnych problemów wychowawczych. Również problem dopalaczy nie był widoczny w kierowanej przez nią placówce. - Prawda jest taka, że to się może zdarzyć wszędzie. Stale odbywają się u nas zajęcia na temat szkodliwości używek, był prelegent z policji, ze specjalistycznego ośrodka w Gorzycach, z poradni pedagogiczno-psychologicznej, nasza pani pedagog też o tym mówi. Jak widać, to wciąż za mało, będziemy nadal prowadzić takie zajęcia profilaktyczne. Myślę, że ta dzisiejsza sytuacja będzie dla młodzieży przestrogą, taką lekcją na żywo - powiedziała. Sprawę bada policja. Jak poinformowała PAP sierżant sztabowy Joanna Paszenda z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim, policjanci koncentrują się obecnie na określeniu rodzaju zażytej substancji i tego, jak weszli w jej posiadanie. - Wyjaśniana też będzie kwestia nadzoru nad uczniami, choć ze wstępnych informacji wynika, że zażyli dopalacz przed lekcjami - powiedziała. Zastrzegła, że postępowanie jest na bardzo wczesnym etapie. "Niewykluczone, że wobec zagrożenia życia i zdrowia nieletnich, sprawą zajmie się też prokuratura" - dodała sierż. Paszenda.