Dyskusja historyków była jednym z głównych elementów obchodów 25. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego na Śląsku. Ich kulminacją będą sobotnie uroczystości, upamiętniające śmierć dziewięciu górników z kopalni "Wujek", którzy zginęli od milicyjnych kul podczas pacyfikacji kopalni. Historycy przypominają jednak, że kopalnia "Wujek" nie była jedynym ogniskiem oporu przeciwko stanowi wojennemu. Po jego ogłoszeniu zastrajkowała tu prawie jedna trzecia wszystkich protestujących zakładów pracy w Polsce - stanęło ok. 50 zakładów (w tym 25 kopalń, zatrudniających 40 tys. górników), ze 179 w całym kraju. Dr Jarosław Neja z katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej podkreślił, że w większości protestujących fabryk opór był "twardy i długotrwały". Inny historyk katowickiego IPN, dr Adam Dziurok, przypomniał, że na Śląsku najwięcej było również śmiertelnych ofiar stanu wojennego, a także osób internowanych. Nie mogąc złamać oporu strajkujących innymi metodami, władza zdecydowała się na pacyfikację wielu zakładów. Broni użyto nie tylko 16 grudnia w czasie pacyfikacji kopalni "Wujek", ale również dzień wcześniej, w kopalni "Manifest Lipcowy", gdzie czterech górników zostało postrzelonych. ZOMO i wojsko spacyfikowały również strajki m.in. w katowickich kopalniach "Wieczorek" i "Staszic" oraz w Hucie Baildon. W kopalni "Ziemowit" oraz Hucie Katowice protesty trwały do 23 grudnia. Najdłużej - do 28 grudnia - trwał podziemny strajk w kopalni "Piast" w Bieruniu, gdzie ponad tysiąc górników przez dwa tygodnie nie wyjeżdżało na powierzchnię. Pod ziemią spędzili m.in. Wigilię i święta Bożego Narodzenia. W woj. katowickim w ramach operacji "Jodła" władza wytypowała do internowania 648 osób - już 13 grudnia zatrzymano trzy czwarte z nich. Potem odbywały się kolejne internowania, m.in. osób odmawiających podpisania świadectw lojalności. Internowanych na Śląsku umieszczano w zakładach karnych w Jastrzębiu Szerokiej, Zabrzu Zaborzu oraz Strzelcach Opolskich. Łącznie w stanie wojennym internowano 1911 osób. Uczestnicy sesji podkreślali, że do ofiar stanu wojennego należy zaliczyć także tysiące zwolnionych i represjonowanych pracowników, uczniów oraz studentów. Pośrednimi ofiarami i poszkodowanymi tego okresu są mieszkańcy, którzy stracili życie i zdrowie podczas paraliżu służb medycznych i ratowniczych w tym okresie. Sprawa odpowiedzialności za wprowadzenie stanu wojennego jest od dwóch lat przedmiotem śledztwa prowadzonego przez katowicki oddział IPN. Jego dyrektor, Andrzej Sikora, przypomniał, że z końcem pierwszego kwartału przyszłego roku spodziewane jest zakończenie postępowania i wniesienie do sądu aktu oskarżenia. Podejrzanymi w tej sprawie są m.in. autorzy stanu wojennego: generałowie Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i Florian Siwicki. We wtorkowej konferencji uczestniczyła m.in. młodzież śląskich szkół. Przedstawiciele samorządu woj. śląskiego podkreślali, że to do młodzieży należeć będzie kultywowanie pamięci o tych wydarzeniach. Marszałek województwa Janusz Moszyński przekonywał, że historia "Solidarności" jest dla Polaków powodem do dumy. - Często nie potrafimy cenić samych siebie ani naszej historii. Grudzień '81 zamknął najmądrzejszy zryw w historii Polski i zapoczątkował ciąg przełomowych wydarzeń. Bez względu na to, co się wydarzyło potem, nie pozwólcie, aby wam dumę z tych osiągnięć odebrano - apelował do młodzieży marszałek.