W porównaniu do czasów sprzed rewolucji przemysłowej, średnie temperatury na Ziemi wzrosły o 1 stopień Celsjusza. Co więcej, naukowcy przewidują, że będą wciąż rosły. Na postępujące ocieplenie i zmiany klimatu mają też wiele dowodów. Ekstremalne zjawiska pogodowe i ich skutki Według ekspertów, o ociepleniu i zmianach klimatu świadczy choćby większa częstotliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych i ich skutki, np. susze i pustynnienie - albo ulewne deszcze i powodzie. Coraz cieplejsze stają się również morza i oceany. W ostatnich trzech dekadach średnia temperatura wody w oceanach na świecie podniosła się o 0,5 st. Celsjusza. W przypadku Bałtyku temperatura ta jest wyższa aż o 1,5 stopnia Celsjusza. "Śródziemnomorskie temperatury" w Bałtyku Kilka tygodni temu odnotowywano "absolutnie śródziemnomorskie" temperatury w Morzu Bałtyckim. W lecie temperatura Bałtyku waha się zazwyczaj od 11 do 26 Celsjusza, tymczasem na początku sierpnia w w Międzywodziu (woj. zachodniopomorskie) odnotowano temperaturę wody wynoszącą aż 27 stopni. Dla porównania - Morze Śródziemnomorskie w miesiącach wakacyjnych ma zazwyczaj temperaturę sięgającą od 22 do 30 stopni powyżej zera.Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj (kliknij) 30-stopniowe upały - Obserwujemy, że jest znacznie cieplej, a okresy temperatur 30-stopniowych są dość długie i jednocześnie dość dokuczliwe - podkreślił w rozmowie z PAP dr Grzegorz Tończyk z Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii Uniwersytetu Łódzkiego. Zastrzegł, że z powodu zbyt krótkiego okresu obserwacji trudno jest powiedzieć, czy mamy do czynienia ze zmianami o charakterze stałym, czy raczej z fluktuacjami klimatycznymi. - Uważa się w tej chwili, że polski klimat zmienia się z takiego z wyraźnie zaznaczonymi porami roku, w typ klimatu zbliżony w okresie letnim do rejonów śródziemnomorskich, natomiast w okresie zimowym - do rejonów nadmorskich zachodniej Europy, gdzie nie ma dużego mrozu, a pogoda jest raczej łagodna i cechuje się umiarkowanymi temperaturami oraz obfitymi opadami" - dodaje naukowiec. Obserwowany wzrost temperatur i ich przebieg wiążą się z różnorodnymi konsekwencjami dla ludzi. Z jednej strony mają wpływ na nasze zdrowie czy komfort życia, a z drugiej - konieczność radzenia sobie ze skutkami ekstremalnych zjawisk pogodowych, które mogą dotyczyć choćby zasobów wodnych. Woda jak "zielona zupa", czyli zakwit sinic Fale upałów czy łagodniejsze zimy to również konsekwencje dla roślin i zwierząt. Wyższe temperatury oznaczają lepsze warunki rozwoju np. glonów czy sinic. - Mamy doniesienia znad Bałtyku, że są zakwity sinic, które zdarzały się też wcześniej, ale być może okazało się, że ta wyższa temperatura, pewien układ prądów morskich, powodowały to, że utrzymywały się one w tym sezonie dłużej. Zjawisko ma charakter naturalny, ale być może jest odpowiedzią na to, jak człowiek wpływa na klimat i takie są tego konsekwencje - mówi hydrobiolog z Uniwersytetu Łódzkiego. Masowe zakwity sinic w Polsce obserwowane niemal każdego lata, jednak w tym pojawiły się one również w kąpieliskach od strony otwartego morza. Jak mówiła w rozmowie z Interią Anna Obuchowska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (WSSE) w Gdańsku, taka sytuacja zdarza się dosyć rzadko.Zakwit sinic w wodzie sprawia, że staje się ona mętna i zaczyna przypominać "zieloną zupę". Kąpiel w takiej wodzie jest niebezpieczna dla zdrowia. Sinice wywołują m.in wysypki skórne, swędzenie i łzawienie oczu, gorączkę, bóle mięśni i stawów, a także poważne kłopoty żołądkowe w przypadku połknięcia wody, m.in. biegunkę, wymioty czy bóle brzucha. Więcej o zakwicie sinic pisaliśmy tutaj (kliknij) Więcej szerszeni Tegorocznego, upalnego lata częste są też informacje na temat dużej aktywności szerszeni. - Wyższe temperatury oznaczają dla tych owadów dobre warunki do rozmnażania - przypomina dr Tończyk. - Z drugiej strony, z powodu suszy, szerszenie mają mniej pokarmu. Jest tak dlatego, że szybciej przekwitają rośliny, przez co zmniejsza się baza pokarmowa dla owadów, stanowiących ofiary tych drapieżników. Być może dlatego obserwujemy pewną ich nadaktywność - sugeruje. Pokolenia szkodników Konsekwencje upałów mogą być nieprzewidywalne także, jeśli chodzi o szkodniki związane z lasami czy uprawami. - Zwyżka temperatury - ale nie tylko tej letniej, ale też zimowej - powoduje, że mogą się rozwijać w ciągu jednego roku nawet dwa-trzy pokolenia szkodników, choć wcześniej normą dla Polski było jedno pokolenie. Ta sytuacja niesie pewne konsekwencje i dla rolnictwa i dla leśnictwa. Należałoby to dokładnie śledzić - zaznacza dr Tończyk. Hydrobiolog mówi też o łagodniejszych zimach, które mogą oznaczać wcześniejsze pojawienie się różnych grup zwierząt. Te, które zwykle pojawiały się w połowie maja, występowały już w kwietniu. Na przełomie października i listopada nie ma już silnego uderzenia mrozu w postaci ochłodzenia bezśnieżnego, które blokowało rozwój m.in. zwierząt wodnych. W tej chwili temperatury wynoszące ok. 0 stopni Celsjusza albo zaledwie lekkie przymrozki utrzymują się aż do grudnia. To pozwala stadiom larwalnym pójść znacznie dalej w rozwoju, niż w przypadku zim o ostrzejszym przebiegu, zwłaszcza na początku. - Jeśli wiosną pojawią się korzystne warunki termiczne, to larwy, które np. występują w wodzie, już nie muszą robić żeru kompensacyjnego, żeby jeszcze podrosnąć. Po prostu już są gotowe do wylotu i dlatego się wcześniej pojawiają - mówi ekspert. Śnięcia ryb Wysokie temperatury silnie wpływają również na ekosystemy wodne. W wysokiej temperaturze w wodzie znajduje się stosunkowo mało rozpuszczonego tlenu, co niesie konsekwencje m.in. dla ryb. Czasami do zbiorników trafia ze ścieków czy nawozów duża ilość związków azotu i fosforu, które sprzyjają rozwojowi drobnych, wodnych organizmów. Wówczas dramatycznie zaczyna w nich brakować tlenu. Takie warunki nie są obojętne dla ryb. W jeziorach część z nich gromadzi się w strefach głębokowodnych, gdzie wciąż jest obecny tlen, a woda jest stosunkowo zimna. Natomiast przy dużym zagęszczeniu następuje śnięcie ryb. - Powstaje realny problem, gdyż wyrzucone na brzeg ryby, zwłaszcza w miejscach wypoczynku ludzi, o ile nie są sprzątane - gniją, co może powodować pewnego rodzaju zagrożenia - zauważa ekspert. Na razie takie wydarzenia - jako mechanizmy naturalne - nie niszczą populacji ryb. Jednak - zdaniem eksperta - przy długotrwałych okresach podwyższonych temperatur w kolejnych latach może to mieć znaczenie dla odbudowy populacji niektórych gatunków. - Być może nie będą one w stanie odtworzyć swojej populacji. Dojdą do jakiejś granicy, gdzie nastąpi jej załamanie i wtedy będziemy mieli problem - przewiduje hydrobiolog. A to "woda na młyn" dla gatunków inwazyjnych, które różnymi drogami dostają się do Polski. Zwykle pochodzą one z rejonów cieplejszych, w związku z czym takie warunki im odpowiadają. Wówczas także w Polsce może następować wymiana fauny. - Jakie ona przyniesie konsekwencje w przyszłości, tego jeszcze nie wiemy - podsumował dr Grzegorz Tończyk z Uniwersytetu Łódzkiego.