Wstępnie rząd oceniał, że samorządom brakuje 800 milionów złotych. Przedstawiciele gmin mówili o kwotach dwukrotnie, a nawet trzykrotnie większych. Ministerstwo Edukacji ma w swoich rezerwach około 200 milionów złotych, a to o wiele za mało. Niewykluczone więc, że rząd zadłuży się w gminach. Te samorządy, które znalazły pieniądze w swoich budżetach wypłacą wyższe pensje z własnych środków, a potem poczekają na zwrot z budżetu państwa. Inne - zgodnie z obietnicami premiera - powinny dostać zaliczki z kasy państwowej. Jak wiadomo zamieszanie z podwyżkami dla nauczycieli to skutek błędu w obliczeniach - popełnionego przez Ministerstwo Edukacji. Do pomyłki przyznał się były minister Mirosław Handke, jednocześnie podając się do dymisji. Potem z resortu odwołano wiceministra odpowiedzialnego za wyliczenia skutków nowelizacji Karty Nauczyciela. Z resortu musiał odejść także jeden niższych urzędników.