- To był po prostu mój domysł, niepoparty żadnymi faktami. Tak zinterpretowałem publiczne wypowiedzi samego ministra Ziobry w tej sprawie - oświadczył. Jak zareagował Ziobro? - Jesteśmy starymi politycznymi przyjaciółmi. Pośmialiśmy się. Choć o sprawach prywatnych nie ma zwyczaju mówić - śmiał się, że wreszcie go ożeniłem. Kurski zaprzeczył jakoby od dawna odpowiadał za medialny wizerunek byłego ministra. - To jest jakiś absurd. Nie jestem spin doktorem Zbigniewa Ziobry. W kampanii 2005 Zbyszek był szefem sztabu kampanii prezydenckiej, a ja szefem kampanii telewizyjnej. I PiS wygrało podwójnie wybory. Więc spin nie jest nam obcy, choć obu nam to słowo nie kojarzy się najlepiej". Na uwagę "Dziennika", że swą wypowiedzią Kurski skutecznie odwrócił uwagę mediów od dyskutowanej ostatnio sprawy "knucia" Ziobry przeciwko prezesowi Kaczyńskiemu, Kurski odpowiedział: "Tego rodzaju sytuacje są moją specjalnością, w teologii nazywa się to felix culpa, szczęśliwa wina. Jeśli przyczyniłem się do ocieplenia wizerunku kopanego przez media ministra Ziobro, to się z tego powodu bardzo cieszę, ale podkreślam raz jeszcze, że informację o narzeczeństwie musicie sprawdzić u samego Ziobry".