Poseł ugrupowania Twój Ruch Andrzej Rozenek ocenia, że Kościół nie wie, o czym mówi. Jego zdaniem, Kościół, wypowiadając się na ten temat, wtrąca się w prywatne życie Polaków. Wojciech Olejniczak z SLD uważa, że listem w sprawie zagrożenia ze strony gender hierarchowie osiągną efekt odwrotny do zamierzonego, bo wierni coraz mniej ich słuchają. Polityk lewicy stwierdził, że za sprawą biskupów dyskusja zeszła na inne tory, niż powinna. Według Olejniczaka, powinna ona dotyczyć równouprawnienia i statusu kobiety. Poseł PiS Adam Hofmann uważa natomiast, że Episkopat ma pełne prawo wypowiadać się na ten temat. Polityk nie dziwi się, że Kościół broni tradycyjnego modelu rodziny przed "agresywnymi ideologiami, mającym poparcie mainstreamowych mediów". Beata Kempa z Solidarnej Polski ocenia, że należy uświadamiać ludziom, iż wprowadzanie ideologii gender jest niebezpieczne i Kościół powinien przed tym ostrzegać. Posłanka mówiła, że ta ideologia wkracza mocno w życie dzieci - około 83 przedszkoli zostało objętych zajęciami, podważającymi tożsamość dziewczynek i chłopców. Zdaniem Beaty Kempy, trzeba powiedzieć "stop" ideologii, która zaburza rozwój emocjonalny dzieci. Stanisław Żelichowski z PSL uważa, że różne rozumienie ról płciowych w społeczeństwie jest problemem, co widać w odmiennym traktowaniu kobiet w różnych krajach. Jednak w Polsce w jego ocenie sprawa jest dość prosta. Zdaniem Żelichowskiego, Kościół ma "trochę racji", że nie można wyjmować wszystkich zagadnień z dyskusji naukowej i wprowadzić ich w życie, bo skończy się to źle. Polityk PSL, zapytany, czy zgadza się z tym, iż istnieje płeć kulturowa, odpowiedział, że nie, gdyż uważa, iż "kobieta jest po to, żeby mieć mężczyznę, a mężczyzna po to, żeby mieć kobietę".Sam przedmiot sporu - gender - politycy przedstawiają niejednoznacznie - przeciwnicy jako ideologię opartą na relatywizacji różnic płciowych, zagrażającą tożsamości zwłaszcza młodych ludzi. Zwolennicy gender - jako naukę opartą na społecznym i kulturowym różnicowaniu ról płciowych, z której wynika prawo do pełnej równości bez względu na płeć i bez konieczności określania w jednej z dwóch płci.