Wśród nich wymienia się pokazowe procesy sądowe, którym towarzyszyła propaganda prasowa. Codziennie dawkowane społeczeństwu wiadomości z sali rozpraw miały za zadanie kompromitować duchowieństwo. Na Rzeszowszczyźnie okazją do tego stały się dwie rozprawy sądowe przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Rzeszowie z udziałem księży diecezji przemyskiej. Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku w prasie nie zawahano się użyć określenia "bandyci w sutannach"... Dążenie komunistów do przeprowadzenia "głębokich reform społecznych" i wiążące się z tym zadanie ukształtowania społeczeństwa ateistycznego stało w konflikcie z sytuacją zastaną zarówno wewnątrz imperium sowieckiego, jak i później w państwach satelickich. Walka z religią była zatem nieunikniona. W krajach Europy Środkowo-Wschodniej realizowano ją w oparciu o program wypracowany i sprawdzony w krajach imperium sowieckiego1. W Polsce, gdzie ponad dziewięćdziesiąt procent społeczeństwa deklarowało wyznanie rzymskokatolickie2, zaszczepienie nienawiści do Kościoła i niechęci do wszelkich form życia religijnego wymagało przygotowania i czasu. Zwłaszcza, że w pierwszej kolejności, przy wsparciu sowietów, komuniści w Polsce skoncentrowali się na likwidacji konspiracyjnych struktur podziemia niepodległościowego. Następnie wyeliminowano ze sceny politycznej w kraju opozycję, a Polska Partia Socjalistyczna została wchłonięta przez Polską Partię Robotniczą. Realizacja tych zadań pozwoliła komunistom przystąpić do rozprawy z Kościołem, stojącym im na drodze do budowy "nowego" społeczeństwa. Po jednym na województwo Do intensywnego rozpracowywania Kościoła w Polsce przystąpiono po 1947 r. Tę cezurę czasową wyznacza pierwsza - w całości poświęcona sprawom Kościoła - ogólnopolska narada dla kierowników wojewódzkich urzędów bezpieczeństwa publicznego, zorganizowana w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego3. Po ponad roku, na kolejnej zorganizowanej w MBP odprawie (23-25 III 1949 r.), władze ministerialne postawiły przed kierownictwem urzędów bezpieczeństwa zadanie "przeprowadzenia w każdym województwie jednego poważnego procesu klerykalnego"4. Z założenia miały one służyć niszczeniu autorytetu Kościoła, przyczyniając się tym samym do zepchnięcia go na margines życia społecznego. Dwa miesiące po odprawie w ministerstwie, 25 maja 1949 r., za współpracę z poakowskim oddziałem Jana Totha ps. "Mewa", zorganizowanym dla prowadzenia działań o charakterze obronnym na terenach przygranicznych z Ukraińską Socjalistyczną Republiką Sowiecką, WUBP w Rzeszowie aresztował sześć osób: ks. Wojciecha Lorenca i kościelnego parafii w Tryńczy, Franciszka Jakubca, ks. Henryka Uchmana z Sieniawy, ks. Stanisława Zuba z Niewodnej, ks. Stanisława Kułaka z Gniewczyny Łańcuckiej oraz Stanisława Niemca. O powodzeniu przeprowadzonej akcji Wydział III (śledczy) WUBP w Rzeszowie natychmiast telefonogramem poinformował Departament III MBP. O drugiej w nocy przesłano dodatkowy meldunek do ministra bezpieczeństwa publicznego - Stanisława Radkiewicza, a następnego dnia szczegółowy raport5. W związku ze sprawą aresztowano jeszcze grabarza z Gniewczyny Łańcuckiej - Stanisława Tytułę. Nieco później w Bytomiu ujęto i przewieziono do aresztu śledczego w Rzeszowie ks. Michała Wosia oraz byłego dowódcę Placówki AK Tryńcza, a zarazem inicjatora utworzonego w 1945 r. oddziału "Mewy", Franciszka Bożka. W istocie materiały dowodzące współpracy niektórych spośród wymienionych osób, WUBP w Rzeszowie zebrał już w 1947 r. w czasie brutalnie prowadzonego śledztwa przeciw aresztowanym żołnierzom oddziału "Mewy" oraz jego dowódcy. Ks. Stanisława Zuba już wówczas wytypowano jako osobę do aresztowania6.