Służby sanitarne zapewniają, że nie ma zagrożenia dla konsumentów, którzy zjedliby skażone mięso. - Inspektorom udało się już zabezpieczyć 22 tony wieprzowiny. - Reszta mięsa trafiła do 28 zakładów - powiedział dziennikarzowi RMF FM zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski. Więcej na ten temat w INTERIA.TV Cztery transporty wieprzowiny trafiły do zakładu w Głownie pod Łodzią. - Transport w ilości 20 983 kg został przez Powiatowego Lekarza Weterynarii zatrzymany, zabezpieczony i będą podjęte próby do badań - powiedział zastępca łódzkiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii Jerzy Riabinowski. Krzysztof Jażdżewski uspokaja, że stężenie dioksyn, które mogłyby znajdować się w boczku, nie jest dla nas aż tak szkodliwe. - To skażenie jest powyżej normy, ale nie na tyle duże, aby powodować po zjedzeniu tych produktów natychmiastowe skutki zdrowotne - zaznacza. W placówkach, w których potencjalnie może znajdować się skażone mięso, są lekarze weterynarii. Inspektorzy ustalają, dokąd mogły trafić produkty. Mają także podjąć decyzję o ewentualnym wycofaniu wieprzowiny ze sklepów. Irlandia: Skażone mięso mogło trafić do około 25 krajów Wczoraj rząd w Dublinie poinformował, że testy laboratoryjne paszy i tłuszczu wieprzowego potwierdziły obecność w nich dioksyn. Normy w niektórych przypadkach zostały przekroczone aż 200 razy. Wstępnie ustalono, że problem rozpoczął się we wrześniu br. Dioksyny trafiły na farmy w zwierzęcej karmie. Irlandzka agencja, która czuwa nad jakością sprzedawanego pożywienia, ustaliła, iż skażonych w ten sposób zostało 47 hodowli. Jak poinformował główny lekarz weterynarii Irlandii, skażone mięso mogło trafić do około 25 krajów. Eksperci twierdzą, że zagrożenie dla konsumentów jest niewielkie. - Te składniki długo się kumulują w organizmie, więc stosunkowo krótki czas kontaktu z nimi będzie miał niewielki wpływ na całkowite obciążenie ciała - twierdzi brytyjski toksykolog Alan Boobis. Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie dokładnie monitorowała sprawę.