Skazany powołuje się na precedens w sprawie Mariusza Kamińskiego Szymon Białek, który w zeszłym miesiącu został skazany przez sąd wyrokiem nakazowym na grzywnę w wysokości 300 zł oraz 80 zł kosztów postępowania, przyznał dziennikarzom, że wniosek do prezydenta wysłał, pomimo iż wyrok jest nieprawomocny, bowiem powołuje się na wcześniejszy precedens związany z ułaskawieniem przez głowę państwa byłego szefa CBA, obecnie koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. W sumie wyroki nakazowe wydane przez sąd zaocznie otrzymało siedem osób. Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia orzekł wobec nich grzywny w wysokości 300 zł wobec pięciu osób, a wobec pozostałych dwóch - 400 i 500 zł. Wyrok jest nieprawomocny, wszystkim stronom przysługiwało prawo do wniesienia sprzeciwu w ciągu siedmiu dni od dnia otrzymania wyroku. Jeśli któraś ze stron złożyła sprzeciw do takiego wyroku, to sprawa toczy się od początku według normalnych zasad na posiedzeniu jawnym. Skazani za wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu Wszyscy skazani byli obwinieni o wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji, polegające na blokowaniu przejazdu samochodów zmierzających na Wawel. Wniosek o ukaranie został skierowany do sądu przez policję. Szymon Białek przyznał podczas briefingu zorganizowanego przed krakowskim biurem PiS, że w przewidzianym terminie złożył sprzeciw do wyroku nakazowego, ale postanowił też wystąpić do prezydenta o ułaskawienie. "Nie czuję się winny zarzucanych mi czynów, pan prezydenta Andrzej Duda ułaskawił pana Kamińskiego i jego kolegów, czym otworzył drogę do bardzo niebezpiecznego precedensu, więc postanowiłem sprawdzić, jak odnosi się do zwykłego, szarego obywatela, jakim ja jestem" - powiedział. Ułaskawienie to uniknięcie kosztownego i długiego procesu "Panie prezydencie, sprawdzam pana i liczę na przychylenie się do mojej prośby" - zaznaczył i dodał, że ułaskawienie spowodowałoby też uniknięcie kosztownego i długotrwałego procesu. Zaznaczył, iż w postępowaniu przesłuchano już ponad 90 osób. Jak podkreślił, nie ma pretensji do sądu i sędziego, który wydał wyrok nakazowy, bo wniosek o ukaranie przygotowała krakowska policja. "Sam protestowałem pod sądami w obronie sędziów, aby wyroki nie były ustalane z góry, co jest zagrożone obecnie" - dodał Białek. Jak mówił jego obrońca Tomasz Banaś, w toku prostej sprawy o wykroczenie drogowe przesłuchano do tej pory 95 osób, a obrona ma trudności z dostępem do wszystkich zgromadzonych akt. "Tego typu intensyfikacja działań wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim organów ścigania jest niespotykana nawet w dużo bardziej poważnych, kryminalnych sprawach, a koszty tego postępowania już teraz przekraczają jego rzeczywistą wartość" - dodał. Brak koronnych dowodów Według obrońcy zostały mu udostępnione akta postępowania, ale bez - jak się wyraził - "koronnych, bądź też jedynych dowodów, które jak wynika z akt postępowania, są na płytach CD i DVD". Dodał, że według jego wiedzy z podobnym problemem spotkał się co najmniej jeden z obrońców innych osób skazanych w tej sprawie. 18 grudnia ub.r. kilkadziesiąt osób próbowało zablokować wjazd polityków PiS na Wawel, m.in. Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło. Demonstrujący skandowali m.in. "Wolność, równość, demokracja", "Solidarni z opozycją". Kilkanaście osób usiadło na podjeździe, potem niektórzy z nich się położyli i zostali usunięci siłą przez policjantów. Protestujący przeciwko polityce rządu blokowali także wyjazd z Wawelu samochodów, którymi podróżowali posłowie PiS, w kierunku pierwszego z aut rzucono jajka. Na murze otaczającym Wawel wyświetlano m.in. hasła: "Idź pan do diabła", "Mamy smoka i nie zawahamy się go użyć". Miesięcznice pogrzebu i protesty na Wawelu Każdego 18. dnia miesiąca - w miesięcznicę pogrzebu pary prezydenckiej - Jarosław Kaczyński odwiedza grób brata i bratowej w krypcie katedry wawelskiej. Jak podkreślił w rozmowie z PAP proboszcz parafii wawelskiej ks. prałat Zdzisław Sochacki, wizyty odbywają się zazwyczaj po zamknięciu Wzgórza Wawelskiego, "żeby nie przeszkadzać turystom". Prezesowi PiS zazwyczaj towarzyszą politycy i wysocy przedstawiciele władz państwowych. Trasę przejazdu policja odgradza barierkami, a pod Wzgórzem Wawelskim od kilku miesięcy gromadzą się zarówno przeciwnicy takich uroczystości - protestujący przeciwko "upartyjnieniu Wawelu" - jak i zwolennicy PiS-u. Jak informowała PAP w czerwcu krakowska Prokuratura Okręgowa, w jednym śledztwie bada ona trzy wydarzenia związane z protestami pod Wawelem w miesięcznice pogrzebu pary prezydenckiej. Chodzi o wydarzenia z 18 grudnia ub.r., 18 marca i 18 kwietnia. Początkowo w tych sprawach prowadzono trzy oddzielnie postępowania.