W Ministerstwie Edukacji Narodowej i w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej nikt nie pomyślał, aby zsynchronizować te terminy - oburza się "Dziennik". Do egzaminu poprawkowego może przystąpić ok. 50 tys. maturzystów, którzy w maju nie zdali jednego z przedmiotów. Taką możliwość uczniowie dostali zamiast ubiegłorocznej amnestii maturalnej. Jeśli tym razem zdobędą ponad 30 proc. punktów, dostaną świadectwo dojrzałości. Niestety, gdy dotrą do nich dokumenty, większość uczelni publicznych będzie miała już zamknięte listy studentów. Jak dowiedział się "Dziennik", była jeszcze szansa naprawienia tego błędu. Trzy z ośmiu Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych na specjalnej naradzie prosiły o przyspieszenie terminu wydania świadectw dojrzałości - uznały, że zdążą ze sprawdzaniem, weryfikacją i drukiem o tydzień wcześniej. Zostały przegłosowane. Maturzystom, którzy zdadzą poprawki, zostaną więc tylko szkoły prywatne, a jeśli ich nie stać na czesne - roczna przerwa w nauce.