Prokurator rejonowy z prokuratury Olsztyn-Południe Arkadiusz Szwedowski poinformował, że wysłał w poniedziałek do Prokuratury Okręgowej zarówno pismo przewodnie z prośbą o rozważenie, czy nie należałoby wznowić postępowania ws. zabójstwa z 1999 roku, jak i kopię akt, które wskazują na to, że wyrok dożywotniego więzienia w tej sprawie odsiaduje nie ta osoba, która powinna, tj. Jacek W. - Teraz dalsze losy sprawy związanej z Jackiem W. zależą od Prokuratury Okręgowej. My dalej prowadzimy sprawę, w której do zabójstwa Tomasza S., za które skazano W., przyznał się kto inny. To Wiesław S., osadzony dotąd za włamania, przyznał się do popełnienia tego zabójstwa w 1999 roku i wskazał miejsce ukrycia zwłok - powiedział Szwedowski. Wniosek o wznowienie postępowania, w którym na dożywocie skazano Jacka W., złożył także jego adwokat Jakub Orłowski. Skierował pismo do Sądu Najwyższego. - Złożyłem taki wniosek do wydziału karnego w Sądzie Najwyższym, sprawie nie nadano jeszcze biegu ani sygnatury - powiedział Orłowski. Pełnomocnik skazanego Jacka W. złożył także wniosek do prokuratora generalnego o objęcie specjalnym nadzorem służbowym postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Olsztyn-Południe, związanego z Wiesławem S. To w tym śledztwie wyszło na jaw, że Jacek W. mógł zostać przed laty niesłusznie skazany. - Chcemy objęcia tej sprawy nadzorem, ponieważ z ramienia Prokuratury Okręgowej nadzoruje to śledztwo ten sam prokurator, który przed laty w naszej ocenie na początkowym etapie nieprawidłowo prowadził śledztwo związane z Jackiem W. - powiedział mecenas Orłowski i dodał, że na to pismo nie otrzymał na razie odpowiedzi. Skazany nigdy nie przyznawał się zabójstwa Jacek W. odbywa karę dożywotniego pozbawienia wolności w Zakładzie Karnym w Kamińsku k. Górowa Iławeckiego. Mężczyzna nigdy nie przyznawał się zabójstwa Tomasza S. i konsekwentnie odwoływał od skazania; jego dożywotni wyrok stał się prawomocny dopiero w listopadzie 2006 r., gdy wypowiedział się w jego sprawie Sąd Najwyższy. W poniedziałek Jacek W. powiedział, że gdyby nie kara dożywocia, od roku mógłby się starać o warunkowe, przedterminowe zwolnienie z więzienia. Dodał, że w związku z dożywociem zakwalifikowano go też do grupy osadzonych objętych specjalnymi rygorami, m.in. utrudnionym dostępem do telefonów. Jego wyroki w innych sprawach, m.in. za kradzieże i pobicia, terminowo kończą się w przyszłym roku. Niedawno Prokuratura Rejonowa w Olsztynie ustaliła, że wyrok dożywotniego więzienia za zabójstwo sprzed 15 lat może odbywać niewłaściwa osoba. Prawdopodobnie błędnie też ustalono tożsamość zwłok. Rażące błędy W listopadzie ubiegłego roku list do Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Południe napisał aresztowany za włamania Wiesław S. Mężczyzna poinformował, że chce się podzielić "istotnymi informacjami dotyczącymi poważnego przestępstwa". W rozmowie ze śledczymi Wiesław S. nawiązał do sprawy z 1999 roku - związanej z wyłowieniem z jeziora Pluszne pod Olsztynem poćwiartowanych i spakowanych w reklamówki zwłok. Śledztwo - prowadzone wówczas najpierw przez olsztyńską prokuraturę, a następnie przez prokuraturę w Białymstoku - wskazywało, że szczątki należały do związanego z suwalskim światem przestępczym Tomasza S. Sądy badające tę sprawę ustaliły m.in., że Tomasz S. był przed śmiercią więziony w metalowej klatce i torturowany. O zabójstwo oskarżono Jacka W., który został za to skazany na dożywocie. Gdy olsztyńscy prokuratorzy zaczęli weryfikować informacje przekazywane im przez Wiesława S., najpierw odnaleziono klatkę, w której miał być przetrzymywany Tomasz S. (przed laty jej nie odnaleziono), a następnie we wskazanym przez Wiesława S. miejscu w lesie pod Olsztynem odkopano zwłoki. - Kluczową sprawą było ustalenie tożsamości tych zwłok. Zleciliśmy w tym celu badania DNA i badania daktyloskopijne. Z dużym prawdopodobieństwem ekspertyzy te wykazały, że to właśnie teraz odnaleźliśmy Tomasza S. Dodatkowo Wiesław S. przyznał nam, że to on w 1999 roku zabił Tomasza S. Przedstawiliśmy mu więc zarzut zabójstwa, a sąd go za to tymczasowo aresztował - powiedział prokurator Szwedowski. Nie ma do nikogo żalu ani pretensji Przed laty Wiesław S. był sądzony razem z Jackiem W. ws. zabójstwa Tomasza S. Sąd wówczas orzekł, że był on niepoczytalny i skierował go na leczenie w zakładzie psychiatrycznym, z którego po kilku latach Wiesław S. wyszedł i zaczął popełniać kolejne przestępstwa. Na razie nie wiadomo, czyje zwłoki wyłowiono w 1999 roku z jeziora Pluszne ani też, kto i dlaczego zabił tamtego mężczyznę. Jacek W. nie chciał rozmawiać o tym, dlaczego Wiesław S. dopiero po tylu latach wskazał śledczym zwłoki Tomasza S. i przyznał się do zabójstwa, za które on dostał dożywocie. - Czasem do niego dzwoniłem jak był na wolności, ale nie wiem, dlaczego on teraz o wszystkim powiedział - powiedział Jacek W. Dodał, że nie ma do nikogo żalu ani pretensji o to, że siedzi w więzieniu, ponieważ - jak przyznał - "święty nie był". Ale Tomasza S. nie zabiłem i wmanewrowano mnie w tę sprawę. Jedyne, czego chcę to wyjść na wolność i żeby wyjaśniono manipulacje, jakie zrobiła w mojej sprawie prokuratura, a w co uwierzyły wszystkie sądy, z Sądem Najwyższym włącznie. Jestem zaskoczony jak to państwo działa, jak działają jego organy, skoro tak można człowieka wmanewrować - powiedział Jacek W. Sprawa Jacka W. jest precedensowa, podobnego przypadku dotąd w Polsce nie notowano. Z tego powodu, jak podkreślają prokuratorzy, trudno kreślić dalsze scenariusze sprawy, trudno też przewidzieć, czy i kiedy Jacek W. wyjdzie na wolność. W poniedziałek W. powiedział, że jeśli wyjdzie z więzienia, nie będzie się ubiegał o odszkodowanie za niesłuszne skazanie.