Jerzy Kwieciński nie chciał mówić o szczegółach podkreślił jedynie, że "osoby szczególnie z naszego obozu politycznego są bardziej szczegółowo prześwietlane, niż zwykły Kowalski". Reporter RMF FM zapytał nieoficjalnie o szczegóły służb skarbowych. Jak ustalił, przede wszystkim fiskus sprawdza, na jakiej zasadzie i dlaczego Marian Banaś wynajmował komuś swoją kamienicę za mniej więcej 5 tysięcy złotych miesięcznie, czyli znacznie poniżej stawek rynkowych, i czy nie było tak, że Banaś ustalił niski oficjalny czynsz, a reszta była płacona pod stołem, żeby uniknąć płacenia wysokich podatków. Przypomnijmy, że sam Marian Banaś tłumaczył, że umówił się na niski czynsz, co później miało zostać zrekompensowane przy wykupieniu całej nieruchomości. To co robią służby w sprawie szefa Najwyższej Izby Kontroli (a wcześniej ministra finansów i szefa Krajowej Administracji Skarbowej) to wiedza nieoficjalna, bo oficjalnie służby zasłaniają się tajemnicą skarbową. Sprawa Banasia Marian Banaś - o którym, według materiału "Superwizjera", mówi się, że ma w Prawie i Sprawiedliwości przydomek "Pancerny Marian" - wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. położoną na krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych. W kamienicy - jak ujawniono w reportażu - mieści się niewielki pensjonat, oferujący gościom pokoje na godziny. Reporterzy "Superwizjera" postanowili sprawdzić, jak działa taki interes, udając klientów. Wnętrze pokoju potwierdziło wcześniejsze domysły - wielkie łóżko i ściany wyłożone lustrami. Przy recepcji pracownica nie sprawdziła tożsamości reporterów, nie zarejestrowała transakcji w kasie fiskalnej i nie wydała paragonu. Po wizycie nie został praktycznie żaden ślad - relacjonował portal tvn.24.pl. W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował - jak doniósł "Superwizjer" - że sprzeda kamienicę, a w dokumentach sądowych odnotowana została umowa przedwstępna. Okazuje się, że niedoszłym nabywcą jest młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra - podkreślał tvn24.pl. Reporter "Superwizjera", chcąc porozmawiać z Dawidem O., udał się do pensjonatu. "W recepcji siedział znacznie starszy mężczyzna, który liczył pieniądze. Zachowywał się, jakby był szefem pensjonatu. Odmówił jednak rozmowy z dziennikarzem na temat kamienicy" - relacjonował portal. Na pytanie o działalność gospodarczą bez paragonów mężczyzna zareagował jednak nerwowo, a po chwili zaproponował: Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia. W trakcie połączenia przekazał rozmówcy, że w pensjonacie zjawił się z pytaniami dziennikarz TVN, ale rozmówca - do którego obwieszony złotem mężczyzna zwracał się na "ty" - nie chciał z reporterem rozmawiać. Człowieka spotkanego w recepcji Bertold Kittel zidentyfikował jako Janusza K., pseudonim "Paolo". Według TVN on i jego brat Wiesław "są znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich". "W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani "- donosił portal. W artykule przypomniano również, że "w lutym tego roku portal Wirtualna Polska podał, że oświadczenie majątkowe Mariana Banasia sprawdza CBA. Powodem miała być między innymi kamienica, którą - wówczas jeszcze jako wiceminister - wynajmował pod usługi hotelowe". Według informacji RMF FM, kontrola ta wykazała nieprawidłowości. Po opublikowaniu materiału przez "Superwizjer" Marian Banaś udał się na bezpłatny urlop. Złożył też pozew cywilny przeciwko TVN SA i reporterowi Bertoldowi Kittelowi. Domaga się przeprosin, sprostowania i zapłaty na cel społeczny.