W rejonie kościoła świętych Piotra i Pawła znaleziono depozyt szesnastu srebrnych monet z XI wieku. Jak wyjaśnił nam prof. Poleski, są to tak zwane krzyżówki, których nazwa pochodzi od krzyża wybijanego na rewersie. "W tym przypadku to monety bite przede wszystkim w Saksonii na rynek słowiański oraz dwa denary bite w mennicy Władysława Hermana, który panował w latach w latach 1079-1102. Numizmatyk, mgr Mateusz Woźniak z Muzeum Narodowego w Krakowie, ocenił, że jest to zespół jednorodny chronologicznie, czyli monety pochodzą z tego samego okresu. Jego zdaniem są to ostatnie dwa dziesięciolecia wieku XI i być może początek wieku XII" - stwierdził badacz. Monety znaleziono w jednej warstwie archeologicznej, na paru metrach kwadratowych, co może świadczyć o tym, że pochodzą one z jednego depozytu. Dodatkowym faktem przemawiającym za taką interpretacją jest to, że dwie z monet były ze sobą sklejone. Początkowo badacze myśleli, że to jedna, grubsza moneta, jednak gdy znalezisko poddano procesowi konserwacji, okazało się, że w rzeczywistości to dwie monety. "Aby się ze sobą skleić, musiały przez pewien czas, nie tak znowu krótki, obok siebie leżeć" - wyjaśnił nam prof. Poleski. Mały-wielki skarb Informacja o rozmiarze skarbu monet w pierwszej chwili nie robi wrażenia na tle innych znalezisk w tego okresu. Odkrywano depozyty znacznie liczniejsze, składające się nawet z tysięcy monet. Ten z czasów Władysława Hermana należy jednak osadzić w kontekście lokalnym. W przypadku Krakowa to największy tego typu skarb monet z tego okresu. Jak podkreślił badacz, znane są jeszcze dwa inne, malutkie depozyty z Wawelu. Jeden z nich zaginął, a drugi liczył zaledwie osiem monet. "Depozyt jest o tyle ciekawy, że w warunkach miejskich, a szczególnie w głównych grodach państwa Piastów sprzed XIII w. odkrywa się głównie pojedyncze monety. Takie zespoły zwarte, czyli skarby, zdarzają się stosunkowo rzadko" - wytłumaczył archeolog. Odkrycie tego depozytu ma także znaczenie dla badań nad osadnictwem w Krakowie. Dzięki niemu wiemy, że warstwa archeologiczna, z której zostały wydobyte, nie może być starsza niż najmłodsza z monet. Jak wyjaśnia prof. Poleski: "Jest to o tyle też istotne, że w pewnym sensie datowanie tych monet, tak wąskie jeśli chodzi o ramy czasowe ich wybicia, jest czymś, co my określamy w archeologii 'terminus post quem' (łac. 'zakończony po czasie'), czyli po latach osiemdziesiątych XI w. powstała ta warstwa, z której te monety zostały wydobyte". Aleksandra Zaprutko-Janicka