- Zgromadziliśmy komplet dokumentacji medycznej. Wyznaczyliśmy przesłuchania pierwszych świadków: rodziców oraz personelu medycznego - powiedział nam prof. Jacek Różański, Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Szczecinie. Prof. Różański ma jednak nadzieję, że w tym przypadku doszło do "pomyłki technicznej". - Ja bardzo bym chciał, żeby to była tylko pomyłka techniczna, a nie rzeczywista, że doszło do złej interpretacji wyników - dodaje. Różański pytany o to, czy badania DNA dziecka zostaną powtórzone, oświadczył, iż to będzie zależało od decyzji biegłych powołanych w tej sprawie. Przyznaje, że nie słyszał wcześniej o takim przypadku w Polsce. - W głowie mi się to nie mieści - oświadczył. "Głos Szczeciński" napisał dziś, że 30-letnia kobieta wraz z mężem poddała się zabiegowi pozaustrojowego zapłodnienia w Laboratorium Wspomaganego Rozrodu w szpitalu w Policach, który jest częścią szpitala klinicznego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie. Laboratorium korzysta z rządowego "Programu - Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013 - 2016". Urodziła córkę, która - jak się okazało - nie jest jej biologicznym dzieckiem. Sprawa wyszła na jaw po badaniach DNA, gdy dziecko urodziło się z licznymi wadami wrodzonymi. Wszystko wskazuje na to, że podczas zabiegu in vitro nasienie męża zamiast z komórką jajową żony połączono z komórką innej kobiety - powiedział "Głosowi Szczecińskiemu" jeden z lekarzy znających sprawę. Aneta Łuczkowska Cały artykuł - na stronach "Głosu Szczecińskiego"