- Dynamiczne działania CBA w resorcie infrastruktury, biurze poselskim Jana Burego oraz w rzeszowskiej prokuraturze apelacyjnej mogą być efektem pójścia na współpracę jednego z podkarpackich biznesmenów - dowiedział się portal tvp.info. Rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zbigniew Jaskólski oświadczył w piątek, że "działania prokuratury w śledztwie ws. powoływania się na wpływy w resorcie infrastruktury nie mają żadnego związku z wydarzeniami politycznymi". - Żaden polityk ani żadna osoba pełniąca funkcje publiczne nie jest podejrzanym w tej sprawie - dodał. Przeszukano pokój szefa klubu PSL Jana Burego W ramach śledztwa wszczętego w tym roku i prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie dwóm biznesmenom z branży paliwowej z Leżajska przedstawiono zarzuty powoływania się na wpływy w resorcie infrastruktury, w zamian za korzyść majątkową lub osobistą. W czwartek przeszukano pokój szefa klubu PSL Jana Burego w hotelu oraz jego biuro poselskie w Rzeszowie, także w czwartek agenci CBA weszli do gabinetu szefowej rzeszowskiej prokuratury apelacyjnej prok. Anny Habało. W zeszłym tygodniu CBA i prokuratorzy przeszukali też gabinet wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rynasiewicza z PO. "Coś w rodzaju niemal feudalnego księstwa" W piątek ujawniono ponadto, że CBA przeszukiwało też gabinet szefowej PA w Rzeszowie prok. Habało - która została już zawieszona w czynnościach przez Prokuratora Generalnego - oraz b. rzeszowskiego prokuratora Zbigniewa Niezgody. Jaskólski potwierdził ponadto, że CBA i prokuratura przeszukiwała również pomieszczenia należące do b. szefa rzeszowskiej delegatury UOP. Prokuratura nie ujawnia jego danych ani tego, co obecnie robi - UOP nie istnieje od 2002 r. - Ta afera może bardziej zachwiać rządzącą koalicją niż taśmy publikowane przez "Wprost". Prokuratorzy z warszawskiej apelacji i CBA sprawdzają pewien układ, który mógł powstać na Podkarpaciu, coś w rodzaju niemal feudalnego księstwa. Możemy mieć do czynienia nie tylko ze stykiem biznesu i polityki, ale także organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. To bardzo poważna sprawa, która rzuca poważny cień na pewne osoby - twierdzi w rozmowie z TVP Info osoba związana z Prokuraturą Generalną. - Wszystkie te przeszukania musiały się odbyć z uwagi na konieczność zabezpieczenia dowodów" - zakomunikował Jaskólski. Nie odpowiedział na pytanie , czy chodzi o zweryfikowanie, czy podejrzani biznesmeni mieli rzeczywiste wpływy i koneksje, czy był to ich blef.