Sędzia Paweł Dobosz mówił o tym w uzasadnieniu do wyroku uniewinniającego Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., ps. Słowik. Obaj oskarżeni zostali uznani za niewinnych nakłaniania do zabicia byłego szefa policji. "Iwan", jako świadek, zeznawał ws. zabójstwa generała w 1999 roku. Oświadczył, że "jako wykonawcę zabójstwa wybrał Siergieja S.", czyli znanego członka trójmiejskiego "klubu płatnych zabójców". Według sądu, zeznania "Iwana" jako świadka w ogóle nie mogłyby być wykorzystywane w procesie. Nie byłby bowiem świadkiem, lecz podejrzanym, przesłuchiwanym w innym trybie. Sędzia Paweł Dobosz mówił w uzasadnieniu o "braku czystości" działań organów ścigania, jeśli chodzi o wątek Artura Zirajewskiego. W tym wątku prokuratura odstąpiła od zasady legalizmu, to niedopuszczalne - podkreślił sędzia. Dodał, że w śledztwie prokuratura popełniła liczne błędy, m.in. dopuszczając do przecieków z postępowania. Ujawnienie informacji mogło po prostu stanowić informacje dla osób zaangażowanych w zabójstwo, by uzyskać wiedzę o stanie śledztwa - oświadczył sędzia. Przyznał, że trudno zweryfikować, co jest własną wiedzą świadków, a co w ich zeznaniach pochodzi z publikacji mediów.Dodał jednocześnie, że Zirajewski to niewiarygodny świadek, składający sprzeczne zeznania. Właśnie dlatego uniewinniono "Słowika", którego "Iwan" obciążał. Rozbieżności w jego zeznaniach nie można rozstrzygać na niekorzyść oskarżonych - powiedział sędzia. Według sądu Zirajewski nie uzyskał od prokuratury tego, czego oczekiwał. Dlatego mógł zacząć wprowadzać do swoich zeznań wątki sensacyjne, lecz nieprawdziwe, np. co do rzekomego udziału w sprawie Leszka Millera.Sąd powołał się też m.in. na "labilność emocjonalną" Zirajewskiego i na opinię policyjnego psychologa, że jego zeznania mogą być niewiarygodne.Artur Zirajewski, gangster z Pomorza, był ochroniarzem znanego trójmiejskiego bossa Nikodema S. "Nikosia", zabitego przed laty w porachunkach mafijnych. Sam "Iwan" też był sądzony jako członek "klubu płatnych zabójców". Został za to skazany na 13 lat więzienia, w uznaniu za to, że poszedł na współpracę z organami ścigania. Zeznawał też, że uczestniczył w spotkaniach w trójmiejskim hotelu Marina, gdzie miano rozmawiać o zabiciu generała Papały. W 2010 roku, chcąc wydostać się z więzienia do szpitala, połknął dużą dawkę środków nasennych. Zmarł na zator płucny. Sąd uniewinnił z zarzutu nakłaniania do zabicia generała Papały Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., ps. Słowik. Prokurator żądał dla nich kar 15 i 8 lat więzienia. Sędzia ocenił jednak dowody w ich sprawie jako "kruche, porozrzucane ogniwa, które prokurator jedynie w swoim przekonaniu scalił w mocny łańcuch".