Zdaniem Szmajdzińskiego, Polska w 140 unijnych przedstawicielstwach dyplomatycznych powinna być reprezentowana proporcjonalnie do wielkości naszego kraju i liczby głosów w Radzie UE. Z kolei europoseł PiS Paweł Kowal powiedział PAP, że w starania o to, aby w korpusie dyplomatycznym UE znalazło się jak najwięcej reprezentantów Polski, powinien włączyć się premier Donald Tusk. "Polska nie ma ambasadorów w korpusie unijnym" - Dlatego, że jest to decyzja strategiczna dla Polski na wiele lat. Skutki obecnych zaniechań na tym etapie będą ponosić kolejne rządy (...) Polska nie ma ambasadorów w korpusie unijnym. Nie jest reprezentowana w odpowiedni sposób w urzędzie pani Ashton. To jest poważny problem - podkreślił Kowal. Sikorski: Proponuję zaabsorbować fakty Szef MSZ Radosław Sikorski poproszony we wtorek o komentarz do tych krytycznych ocen powiedział: - Proponuję politykom wypowiadającym się w sprawie europejskiej dyplomacji, aby zaznajomili się najpierw z podstawowymi faktami. Proponuję tym wszystkim, którzy już obwieszczają klęskę narodową, żeby najpierw zaabsorbowali fakty, a dopiero potem krytykowali. W poniedziałek odbyło się w Brukseli spotkanie szefów MSZ państw UE poświęcone Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych (ESDZ), nowej quasi-instytucji unijnej, w której pracować ma kilka tysięcy osób, zarówno w centrali w Brukseli, jak i w rozsianych po świecie około 140 ambasadach. Sikorski poinformował w poniedziałek w Brukseli, że Polska pogodziła się już, że w unijnej służbie dyplomatycznej nie będzie kwot narodowych i zabiega o stanowiska dla Polaków, proponując jak najlepszych kandydatów. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zapowiedziała, że przedstawi ostateczną propozycję w sprawie organizacji korpusu dyplomatycznego w przyszłym tygodniu. "Oczywiste zaniedbania" Zdaniem Szmajdzińskiego, takie stanowisko Polski to efekt "oczywistych zaniedbań", w tym nieobecności ministra Sikorskiego na marcowym, nieformalnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Kordobie. Polityk SLD przypomniał, że spotkanie w Kordobie było poprzedzone listem ministrów spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii i Szwecji, w którym nie zgadzali się, aby to sama Ashton podejmowała decyzje w sprawie obsady unijnej dyplomacji. W liście tym szefowie brytyjskiego i szwedzkiego MSZ zaproponowali także dyskusję o nowym sposobie doboru unijnej kadry na placówki dyplomatyczne. "W Kordobie nie było pikniku..." - I ta pierwsza bardzo głęboka nieformalna dyskusja na ten temat odbyła się właśnie na spotkaniu w Kordobie, o którym Radosław Sikorski mówił: "jedziemy z żonami, zawracanie głowy, piknik itd.". Tam nie było pikniku, tam odbyła się zasadnicza dyskusja - powiedział Szmajdziński na konferencji prasowej w Gdańsku. Natomiast Sikorski powiedział we wtorek PAP, że "nie jest jeszcze gotowy nawet organigram - czyli schemat organizacyjny przyszłej służby zagranicznej, nie ma ona także budżetu, nie mówiąc już o przypisaniu nazwisk do jakichkolwiek funkcji". Sikorski: Nie ma tam Polaków, ani Niemców, Francuzów, Anglików... - Rozdzieranie szat przez opozycję, że nie ma w niej (dyplomacji UE) Polaków, jest o tyle absurdalne, że nie ma tam Niemców, Francuzów, Anglików, ani żadnych innych narodowości, reprezentowanych w Unii - powiedział szef MSZ. Jak dodał, rotacji na stanowiskach szefów przedstawicielstw UE będzie w tym roku około 30. - Powtarzam 30, a nie 140 jak powiadają ignoranci. Z tych 30 szacuje się, że obsadzonych przez państwa członkowskie, będzie 1/3 - czyli 10, więc jeśli Polska uzyska jedno, lub dwa (stanowiska), to będzie grubo ponad przeciętną w Unii Europejską - zaznaczył Sikorski. W poniedziałek szef MSZ tłumaczył, że polskim postulatem, wobec zdecydowanego sprzeciwu innych państw członkowskich, nie są już kwoty narodowe czy sztywne kryterium równowagi geograficznej - tak by zapewnić odpowiedni proporcjonalny udział Polaków w ESDZ, ale "współwłasność korpusu". Tak, by każdy kraj mógł się z nim utożsamiać. - Trzeba zdefiniować, co jest do uzyskania. Kwoty nie są do uzyskania, więc walczmy, żeby jak najlepsi kandydaci wygrywali w poczuciu potrzeby równowagi i poczuciu, że nowe kraje powinny mieć lekkie fory - powiedział Sikorski jeszcze przed spotkaniem. Po poniedziałkowej debacie na temat ESDZ i spotkaniu z Ashton, Sikorski powiedział, że uzyskał od niej "zapewnienie, że kwalifikowani, dobrzy nasi kandydaci będą przez nią uwzględniani zarówno w służbie zewnętrznej w placówkach jak i tu w centrali, co jest jeszcze ważniejsze". Uzyskanie ważnego stanowiska w centrali ułatwi bowiem zdobywanie stanowisk zagranicznych.