Na wrześniowy piknik zachodniopomorskiego SLD zjechali działacze z całego województwa, a także goście z władz krajowych. Wśród nich byli m.in. eurodeputowany Bogusław Liberadzki, wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich i poseł Grzegorz Napieralski. Podczas imprezy doszło do kłótni pomiędzy 25-letnią działaczką SLD i Federacji Młodych Socjaldemokratów a szefem nowogardzkiej młodzieżówki SLD Pawłem Lembasem, jej chłopakiem, który - jak się okazało - równocześnie spotykał się z inną działaczką SLD. Mężczyzna uderzył 25-latkę w twarz, a następnie, jak donosi "Wprost", "wpadł w szał, dusił, przewracał i kopał". Zajście obserwowali inni działacze, jednak - mimo próśb pobitej kobiety - żaden z nich nie zareagował.Następnego dnia pokrzywdzona złożyła zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. Od kolegów z SLD usłyszała jednak, że "raczej nie powinna rozgłaszać tej sprawy" i że "takie rzeczy powinno się załatwiać po cichu i między sobą".Po nagłośnieniu sprawy przez "Wprost", głos ws. "damskiego boksera" w SLD zabrał Leszek Miller. Poinformował on, iż na piątek zwołano sąd partyjny ws. incydentu podczas pikniku. Zapewnił także, iż afera nie zostanie zamieciona pod dywan, a "dla takiego rodzaju ludzi, którzy wykorzystują swoją fizyczną przewagę miejsca w Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie ma". oprac. emi