Rzecznik rządu Piotr Muller na poniedziałkowej konferencji prasowej przekonywał, że sprawa związana z 30 mln zł nagród dla piłkarzy, którą opisała Wirtualna Polska, to jedynie szum medialny. Dodał, że premier Mateusz Morawiecki jest w stałym kontakcie z trenerem Czesławem Michniewiczem i prezesem PZPN Cezarym Kuleszą. - Rozmawiali o większym wsparciu dla polskiej piłki nożnej, ale jednocześnie premier faktycznie wskazał, że warunkiem takiego dodatkowego wsparcia jest awans z grupy. Chcemy wesprzeć polską piłkę nożną w taki sposób, żeby powstał specjalny fundusz, który będzie zajmował się - co ważne - rozwojem, szkoleniem dzieci, które grają w piłkę nożną, budową nowej infrastruktury, nowymi technologiami w sporcie, kwestiami rozwoju polskiej reprezentacji - wyliczał rzecznik rządu. Inaczej sprawę opisują media, bo Interia, Onet i Meczyki dotarły do informacji, z których jednoznacznie wynika, że przed wylotem do Kataru premier o sprawie rozmawiał bezpośrednio z piłkarzami. I przy stolikowych rozmowach wcale nie dyskutowano o wsparciu szkółek piłkarskich, ale premiach dla zawodników i sztabu za konkretny wynik. Sytuację doskonale obrazuje zresztą film na kanale Łączy nas Piłka. Jakie nagrody przysługują za sukces? Nie byłaby to sytuacja odosobniona, bo z naszych informacji wynika, że nagrody za konkretne wyniki nie są czymś absolutnie wyjątkowym w polskim sporcie. Wyjątkowa jest tym razem kwota przynajmniej 30 mln zł, którą piłkarze mieliby otrzymać za awans do 1/8 finału MŚ. Czy premier ma prawo, by wedle uznania decydować, komu i w jakiej kwocie przyznać tego typu nagrodę? Ważne są tu dwa dokumenty. Pierwszy to ustawa o sporcie, która jasno precyzuje, że w przypadku zajęcia pierwszego, drugiego czy trzeciego miejsca na MŚ zawodnicy z dyspozycji ministra sportu dostaliby nagrodę w wysokości odpowiednio 12-krotności, 9-krotności lub 7-krotności podstawy bazowej ustalonej w kwocie 2300 zł. Krótko mówiąc - gdyby Polacy zostali mistrzami świata w piłce nożnej, resort sportu przyznałby każdemu członkowi drużyny ok. 30 tys. zł. Polacy mistrzami świata jednak nie zostali. Nie zajęli też drugiego miejsca, ani nawet trzeciego. Piłkarze znaleźli się w gronie 16 najlepszych drużyn świata, co zdarzyło im się pierwszy raz od 1986 roku. Wróćmy do premiera. Czy szef rządu ma podstawy prawne, by mimo to przyznać nagrody? Tak, choć od niedawna. Blisko cztery lata temu zyskał uprawnienia, które dają mu możliwość przydzielenia nagrody za "wybitne osiągnięcia sportowe". 31 stycznia 2019 roku doszło do nowelizacji ustawy o Radzie Ministrów oraz niektórych innych ustaw, dzięki którym premier wprost otrzymał takie narzędzia. Do ustawy z dnia 8 sierpnia 1996 r. o Radzie Ministrów dopisano art. 31a, który brzmi: "Prezes Rady Ministrów w szczególnie uzasadnionych przypadkach, w tym za wybitne osiągnięcia naukowe, sportowe lub z zakresu kultury i ochrony dziedzictwa narodowego, może, po zasięgnięciu opinii właściwego ministra, przyznać osobie fizycznej, z rezerwy ogólnej budżetu państwa, nagrodę specjalną Prezesa Rady Ministrów". Jednocześnie przepisy nie ustalają żadnego górnego limitu nagrody specjalnej. Co więcej, nagrody specjalne od premiera są zwolnione od podatku. Jak siatkarze przykład dali Dlaczego jednak KPRM na początku 2019 roku zyskała takie uprawnienia? Wszystko przez... obietnicę premiera Morawieckiego. W 2018 roku polscy siatkarze w wielkim stylu sięgnęli po mistrzostwo świata. Premier w październiku zadeklarował, że polska siatkówka dostanie 15 milionów złotych dofinansowania, z czego jedna trzecia miała trafić na konta siatkarzy. Mistrzowie świata przez pół roku pieniędzy nie widzieli, ale zmiany w prawie sprawiły, że ostatecznie obiecane pieniądze, czyli 5 mln zł do podziału, zostały im wypłacone. Co więcej, według naszych informacji siatkarze otrzymali też nagrody po tym, jak w 2022 roku zdobyli wicemistrzostwo świata. Była to jednak kwota niższa od tej sprzed czterech lat, a jednocześnie nieporównywalnie niższa z tą dotyczącą piłkarzy, mimo że sukces siatkarzy wydaje się relatywnie większy. Co ważne, w ciągu ostatnich czterech lat odbywały się również inne imprezy sportowe, jak choćby igrzyska olimpijskie, po których premier również mógł skorzystać ze swoich uprawnień. Czy premier wywiąże się z obietnicy? Czy tym razem szef rządu również wywiąże się z danego słowa? Wszystko na to wskazuje, choć rząd może teraz szukać alternatywnej ścieżki przekazania obiecanych pieniędzy. - Uważam, że jakieś premia się należy naszym piłkarzom, ponieważ wyszli rzeczywiście z grupy, w ogóle przecież grali naprawdę nieźle. Też dostali swoje środki z FIFA, nie wiem dokładnie ile, ale myślę, że to jest też koło 20 czy nawet więcej milionów złotych za samo wyjście z grupy - stwierdził premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z wPolsce.pl. Wcześniej rzecznik rządu przekonywał jednak, że powstanie specjalny fundusz, który będzie większy niż 30 mln zł, o których mowa. - To są środki finansowe, które są potrzebne, na rozwój młodzieży czy infrastruktury. Mogę powiedzieć, że z samego budżetu państwa będzie to kwota wyższa. Natomiast jeśli PZPN chce podjąć jakieś swoje decyzje co do kwestii nagród, to oczywiście może je podjąć, to kwestia PZPN, który też ma swój budżet - oświadczył Muller. Obie te wypowiedzi mogą świadczyć o tym, że będziemy mieli powtórkę z 2019 roku - KPRM przeznaczy duże pieniądze związkowi, a część z nich trafi bezpośrednio na konta zawodników, którzy w mistrzostwach świata doszli do 1/8 finału. Aktualizacja: Po godz. 16 premier napisał na Facebooku, że piłkarze nie dostaną nagród bezpośrednio z rządowych środków, ale na nie zasługują. W kolejnym zdaniu dodaje, że polska piłka wymaga dofinansowania, by osiągać sukcesy na arenie międzynarodowej. A wsparcie, które otrzyma PZPN, będzie mogło zostać wykorzystane na dowolny cel. Łukasz Szpyrka