- Mamy o czym mówić z Amerykanami, ponieważ nie posiadają pełnej i ostatecznej wizji, jak budować rzeczywistość Iraku - powiedział minister Siwiec w wywiadzie radiowym. Podkreślił, że w Iraku trzeba od nowa zbudować wszystkie instytucje. - Trzeba bardzo dużo pomocy zagranicznej, która umożliwi elementarną egzystencję mieszkańców Iraku, trzeba po prostu wiedzieć, że to nie są procesy, które można skwitować w przeciągu roku - dwóch lat. To są procesy, które będą dotyczyć promocji nowych elit i zmiany świadomości społecznej (...) Uważam, że z tego punktu widzenia mamy o wiele więcej wrażliwości niż Amerykanie czy Brytyjczycy - bo my transformację przeżyliśmy - powiedział. Szef BBN odrzucił pojawiające się często w mediach zarzuty, że - będące podstawą decyzji USA i Wielkiej Brytanii o ataku na Irak - raporty o posiadaniu przez ten kraj broni masowego rażenia były "naciągane". - To były informacje jawne, dotyczące 1998 roku i zakończenia pierwszego etapu inspekcji (ONZ). To uzasadniało, że ta broń jest i uzasadniało podjęcie drastycznych działań zbrojnych - powiedział Siwiec. - Także sprawna armia pod rządami tego człowieka (Saddama Husajna) stanowiła zagrożenie nie tylko poprzez potencjalne wspieranie terroryzmu, ale także zagrożenie dla sąsiadów Iraku i dla ludzi, którzy tam mieszkali i setkami tysięcy byli mordowani jak bydło - podkreślił. Jego zdaniem, substancji i instalacji do produkcji irackiej broni należy nadal szukać. - Fakt, że nie zostały znalezione, nie oznacza, że ich nie ma - powiedział. Sytuacja w Iraku nadal jest napięta. Codziennie dochodzi do zamachów na życie żołnierzy stacjonujących w tym państwie. Giną Amerykanie i Brytyjczycy. Stany Zjednoczone liczyły, że sytuację tę zmieni zabicie synów Saddama Husajna. Odpowiedzią na opublikowanie w czwartek zdjęć ciał Kusaja i Udaja są jednak kolejne zapowiedzi ataków na wojska koalicji.