Dziś Unia Europejska kolejny raz zażądała wznowienia dostaw gazu i zagroziła Ukrainie i Rosji, że - jeśli to nie nastąpi w ten weekend - to dokona rewizji stosunków z obydwoma krajami. - Rosja chce być uważana za poważny, wiarygodny kraj, który nawet u szczytu zimnej wojny, nawet za czasów konfrontacji między Wschodem a Zachodem, nie przykręcił kurków. A teraz to zrobił - powiedział Sikorski w piątek wieczorem w TVN24. Podkreślił, że państwa unijne mają kontrakty z Gazpromem na dostawę gazu. - To jest bardzo poważna sprawa - zaznaczył. - Niestety nikt tu nie jest bez winy (...) to pokazuje, jak trafne były argumenty Polski o potrzebie wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego, ale też konkurencyjności - powiedział szef MSZ. Kwestia kryzysu gazowego była jednym z tematów piątkowych rozmów Sikorskiego w Kijowie z ukraińskimi politykami. Szef polskiego MSZ spotkał się m.in. z ukraińskim ministrem spraw zagranicznych Wołodymyrem Ohryzką i wicepremierem Hryhorijem Nemyrią. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie doszło natomiast do spotkania Sikorskiego z prezydentem Wiktorem Juszczenką, ani z premier Julią Tymoszenko. Powodem skrócenia wizyty Sikorskiego w Kijowie było pilne spotkanie najwyższych władz Ukrainy w związku z trwającym kryzysem gazowym. Sikorski pytany o brak tych spotkań powiedział, że na Ukrainie fakt spotkania prezydenta Juszczenko z premier Tymoszenko jest "nawet większym newsem niż u nas". - To, że (politycy) postanowili się naradzić, podobno w jakimś bunkrze, przed wizytą Tymoszenko w Moskwie, kosztem czasu na moją audiencję, to zapewniam - byłem z tego wręcz zadowolony - dodał. Według dotychczasowych zapowiedzi premier Tymoszenko ma w sobotę w Moskwie rozmawiać o kryzysie gazowym z premierem Rosji Władimirem Putinem.