Radosław Sikorski powiedział, że Polska nie jest usatysfakcjonowana pierwszą wersją raportu rosyjskiego MAK na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Premier ocenił w ubiegły piątek, że rosyjski projekt raportu o katastrofie smoleńskiej "jest nie do przyjęcia". Zdaniem premiera dokument nie opisuje "zakresu odpowiedzialności" Rosjan za tragedię. Tusk mówił również, że obawia się, że "są po stronie rosyjskiej ludzie zainteresowani tym, żeby cała prawda nie wyszła na jaw". - Myślę, że przekaz (wypowiedzi premiera - red.) jest jednoznaczny - nie jesteśmy usatysfakcjonowani pierwszą wersją raportu i dlatego zgłosiliśmy bodajże 150 stron uwag - powiedział Sikorski w "Kropce nad i" w TVN24. Zaznaczył, że nie zna szczegółowo ani samego raportu MAK, ani polskich uwag do raportu, które zostały w ostatni czwartek przekazane stronie rosyjskiej. - Natomiast brałem udział w procedurze przekazywania naszej odpowiedzi stronie rosyjskiej, ale to jeszcze raz pokazuje, jak słuszną decyzję podjęliśmy opierając się na Konwencji Chicagowskiej, bo mamy możliwość zgłoszenia naszych uwag, a strona rosyjska z kolei ma szansę poprawienia wstępnej wersji tak, aby ta ostateczna wersja była w miarę satysfakcjonująca - dodał szef MSZ. Pytany o to, kogo na myśli miał premier mówiąc o ludziach, którzy mogą nie być zainteresowani ujawnieniem całej prawy o katastrofie ocenił, że "strona rosyjska oczywiście patrzy na tę katastrofę z własnego punktu widzenia i pewnie nie pali się do tego, aby podkreślać swój współudział w przyczynach wypadku, a tu trzeba wyłożyć całą prawdę na stół" - podkreślił minister. Szef polskiej dyplomacji komentował też słowa zięcia Lecha i Marii Kaczyńskich, Marcina Dubienieckiego z wywiadu dla "Gazety Wyborczej" o tym, że katastrofa smoleńska mogła być zamachem na prezydenta. Jak ocenił Sikorski, "w tej sprawie mówi się już różne absurdalne rzeczy, to jedna z nich. Ja nie znam żadnych dowodów na poparcie tej tezy". Minister był również pytany o wątpliwości prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dotyczące tego, czy po katastrofie smoleńskiej do Polski rzeczywiście zostało przewiezione ciało jego brata. Kaczyński powiedział w poniedziałek, że "o ile rozpoznał" ciało brata na lotnisku w Smoleńsku, "o tyle, kiedy już widział ciało przywiezione do Polski w trumnie, to go nie rozpoznał". Mówił też, że ma podstawy "żeby uznać, że w trakcie sekcji przeprowadzonej w Smoleńsku nie wszystkie części ciała, które tam (w trumnie - red.) były, należały do prezydenta Rzeczypospolitej". - To by sugerowało, że ktoś podmienił ciało, ja sobie nie potrafię tego wyobrazić - powiedział Sikorski. Dodał, że "rozumie ból" Kaczyńskiego, jednak - zaznaczył - "ilość bulwersujących rzeczy, które mówi (prezes PiS - red.) od tamtego czasu, przekroczyła już granice, które można tolerować".