Dodał, że decyzja o zmianie szefowej Związku Polaków na Białorusi była autonomiczną decyzją tej instytucji. Minister spraw zagranicznych odpowiedział w ten sposób na pytanie o zarzuty ze strony sztabu Jarosława Kaczyńskiego, że polski rząd nie wspiera ostatnio Związku Polaków na Białorusi. - Protestując przeciwko szykanom władz białoruskich nie sądźmy, że jednocześnie to państwo polskie wybiera komu autonomiczna instytucja w innym kraju ma powierzyć kierowanie. Więc to są decyzje Związku Polaków na Białorusi, które my wspieramy, a których władze białoruskie nie uznają - powiedział Sikorski. Jak zapewnił, polski rząd protestuje "przeciwko szykanom, jakim nasi rodacy są poddawani, jest to przedmiotem i naszych rozmów, ale też i bardzo konkretnych nacisków na władze białoruskie". - Ale tak, jak powiedział sam prezes Kaczyński, to jest specyficzny rząd (białoruski) i gdyby to zależało od rządu, czy MSZ, to Związek Polaków na Białorusi miałby pełną możliwość autonomicznego działania na Białorusi - podkreślił szef MSZ. Jak dodał, "póki co, zależy to od władz białoruskich, a my możemy jedynie na nich wpływać, co staramy się robić różnymi sposobami". Kilkanaście dni temu dotychczasowa prezes ZPB Andżelika Borys złożyła rezygnację, uzasadniając ją względami osobistymi. Pełniącą obowiązki prezesa Związku Polaków na Białorusi wybrano Andżelikę Orechwo. Paweł Kowal (PiS) pytał na wtorkowej konferencji prasowej sztabu PiS, dlaczego podczas obecnej kampanii wyborczej przedstawiciele PO nie spotykali się z Andżeliką Borys. Jak powiedział Kowal, "w gorącym słońcu tej kampanii (Borys) została odwołana i pozbawiona jakiegokolwiek wsparcia". - Czy nie jest tak, że nie otrzymała ona, mimo rozmów prowadzonych z Mińskiem od półtora roku, odpowiedniego wsparcia i musiała zrezygnować? Czy nie jest tak, że nawet po tej rezygnacji, której powodów publicznie nie ujawniła, (...) była przedmiotem kolejnych ataków, rewizji, fotografowano przedmioty znajdujące się w jej posiadaniu? - dopytywał europoseł PiS. Borys została wybrana na prezesa Związku na VI zjeździe ZPB w Grodnie 9 marca 2005 r. Reprezentowała grupę opozycyjną wobec poprzedniego prezesa Tadeusza Kruczkowskiego. 11 maja białoruskie Ministerstwo Sprawiedliwości uznało zjazd ZPB za nieprawomocny i zaleciło jego powtórzenie. Powtórny zjazd Związku odbył się 27 sierpnia 2005 roku w Wołkowysku pod nadzorem władz białoruskich i KGB. Na obrady nie dopuszczono Borys i jej zwolenników. Na prezesa wybrano wówczas 69-letniego Józefa Łucznika cieszącego się, jak poprzednik, poparciem władz w Mińsku. Obecnie, za szefa ZPB Mińsk uznaje następcę Łucznika, wybranego we wrześniu 2009 r. Stanisława Siemaszkę. Na początku tego roku konflikt wokół ZPB gwałtownie się zaostrzył. Przy pomocy milicji i służb specjalnych przedstawiciele oficjalnego Związku przejęli Dom Polski w Iwieńcu niedaleko Mińska. Budynek ten był gruntownie wyremontowany i wyposażony ze środków Wspólnoty Polskiej, obecnie zaś wyrokiem białoruskiego sądu z 17 lutego przyznano go prołukaszenkowskiej organizacji na czele z Siemaszką. Na początku maja komornicy opisali i wywieźli z mieszkania Andżeliki Borys w Grodnie znaczną część mienia ruchomego. Zostało ono zabrane na poczet kary, nałożonej na prezes ZPB za jej pracę w strukturach polonijnych. Jedna kara opiewa na 4,2 mln rubli białoruskich (ok. 4200 zł) za działalność na stanowisku dyrektora spółki Polonika, druga kara to ponad milion rubli (ok. 1000 zł) za to, że ZPB zorganizował w marcu obchody przy Domu Polskim, przy tablicy ofiar represji w rocznicę wywózek na Sybir. Sąd białoruski uznał zgromadzenie za nielegalny wiec.