Podkreślił jednak, że rząd prowadzi miękką politykę wobec Niemiec, która przynosi "kwaśne owoce". Wczoraj w Brukseli Sikorski zaapelował do Steinbach, aby wzięła przykład z prezydenta Niemiec, który choć też urodził się w okupowanej Polsce, nie nazywa siebie wypędzonym. - Czy ludzie, których rodziny przez pokolenia tam mieszkały, chcą być identyfikowani z taką osobą jak pani Steinbach, która przyszła do naszego kraju z Hitlerem i z Hitlerem musiała się z niego wynosić? Która nie była żadną wypędzoną, tylko której rodzina, której tatuś, feldfebel Hermann bodajże, musiał czmychnąć, gdyż zwycięsko nacierała Armia Czerwona i Wojsko Polskie - powiedział Sikorski. O te słowa Jarosław Kaczyński pytany był na konferencji prasowej. - Uważam, że zawsze wolno powiedzieć prawdę - podkreślił. Jak dodał, sama Steinbach wprawdzie nie przybyła do Polski "z Hitlerem", bo się tutaj urodziła, ale jej rodzice tak. - To jest prawda - zaznaczył. - I to, że ta osoba może w Niemczech funkcjonować jako istotna na scenie politycznej, jest coś wysoce zastanawiające i myśmy tę sprawę stawiali - dodał. Prezes PiS zaznaczył jednocześnie, że należy prowadzić twardą politykę zagraniczną i bronić polskich interesów, a nie - już później - kiedy ta miękka polityka przynosi tylko "kwaśne owoce" podnosić rwetes. Według Jarosława Kaczyńskiego działania obecnego rządu w sferze dyplomacji "nie przyniosły Polsce nic". Wczoraj Sikorski otrzymał zapewnienie ze strony szefa dyplomacji Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera (SPD), że jego partia nie zaakceptuje Eriki Steinbach jako członka fundacji poświęconej wysiedleniom Niemców. Szef polskiej dyplomacji podziękował kanclerz Niemiec Angeli Merkel i Steinmeierowi za postawę w sprawie Steinbach i "wrażliwość na polskie postulaty". Sikorski przekonywał, że ta decyzja niemieckich władz dowodzi "skuteczności naszej polityki", a "polityka lepszych stosunków zaczyna przynosić lepsze rezultaty".