"Potwierdzam ponownie, odradzałem - urzędowo i publicznie - prez. Kaczyńskiemu wizytę w Katyniu. I tak zeznałem. Szkoda, że nie posłuchał" - napisał b. minister spraw zagranicznych. W poniedziałek tygodnik "wSieci" podał, że z dokumentów, do których dotarli jego dziennikarze, wynika, iż Sikorski był zaangażowany w dyplomatyczne przygotowanie wizyty w Katyniu w kwietniu 2010 r., zarówno premiera Donalda Tuska, jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 11 kwietnia Sikorski zeznawał w warszawskim sądzie jako świadek w procesie b. szefa gabinetu premiera Donalda Tuska Tomasza Arabskiego i innych urzędników, oskarżonych w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji prezydenckiej wizyty. Zapewniał m.in., że nie miał żadnej wiedzy w kwestii organizacji tej wizyty, gdyż - jak mówił - "techniczne kwestie odbywają się pięć szczebli poniżej szczebla ministra". Dodał, że o tym, że Lech Kaczyński chce jechać do Katynia dowiedział się najprawdopodobniej pod koniec stycznia lub w lutym 2010 r. - i to nieoficjalnie. Zeznał, że dochodziły do niego informacje, że prezydent chce wygłosić w Katyniu "ważne, pojednawcze w tonie przemówienie". Sikorski potwierdził też swe zeznania ze śledztwa, kiedy mówił, że odradzał prezydentowi Kaczyńskiemu wyjazd do Katynia - uważał bowiem, że "dublowanie wizyt premiera i prezydenta nie służy wizerunkowi państwa polskiego, szczególnie wobec tak trudnego partnera jak Rosja". 10 kwietnia 2010 r. prezydent Lech Kaczyński, wraz z małżonką i kilkudziesięcioma zaproszonymi przez siebie gośćmi poleciał do Katynia na obchody 70. rocznicy wymordowania przez NKWD 22 tysięcy polskich oficerów. Trzy dni wcześniej w tym samym miejscu w uroczystościach z udziałem m.in. ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina, uczestniczył premier Donald Tusk.