We wtorek wieczorem Andrzej Duda udzielił wywiadu na antenie TV Republika. Prezydent ostro skrytykował działanie obecnego MSZ, w tym także politykę kadrową resortu. Głowa państwa zarzuciła "rekomunizację" struktur poprzez przywracanie na stanowiska absolwentów MGIMO (Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych - red.). Ponadto prezydent nie pozostawił suchej nitki na doniesieniach, jakoby ambasadorem RP w USA miałby zostać senator Bogdan Klich. - Faceta, który był ministrem obrony narodowej, gdy zginął polski prezydent i odpowiadał za polskie wojsko, oni chcą wysłać na ambasadora Stanów Zjednoczonych. Przecież to będzie jeden wielki rechot - stwierdził. Do zarzutów pod adresem Ministerstwa Spraw Zagranicznych w środę odniósł się sam szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Andrzej Duda a Radosław Sikorski. Minister reaguje na słowa prezydenta Przedstawiciel rządu Donalda Tuska zamieścił serię wpisów w swoich mediach społecznościowych. Kierownik resortu zdeklarował, że "jeśli PiS ma dowód na udział senatora Klicha w zamachu smoleńskim, to nie pojedzie do USA, lecz do aresztu". "Natomiast przypominam, że za stosowanie procedur politycy PiS oskarżali pilotów o tchórzostwo a Klich dał medal. Kto miał rację?" - dodał i dopytał minister. Sikorski przekazał ponadto, że w polityce kadrowej MSZ nie kieruje się "genetyką, a profesjonalizmem". "Od tego, kto jakich ma przodków, ważniejsze jest czy mówi językiem kraju urzędowania" - podkreślił szef polskiej dyplomacji. Komentując powrót do pracy absolwentów MGIMO, Sikorski przyznał rację, że do ministerstwa powróciło kilka takich osób. "Bezprawnie wyrzuceni, wygrali procesy i sądy ich przywracają, zresztą począwszy od końcówki rządów PiS. Innym ministerstwo musi płacić odszkodowania. Nie ma się czym chwalić, panie prezydencie" - skwitował. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!