Były minister obrony zaznaczył, że trzeba wyjaśnić, skoro rakieta zniknęła z radarów, niemożliwe było jej śledzenie, to dlaczego nie zarządzono poszukiwań wraku czy szczątków. Dodał, że przecież zdarzenie miało miejsce miesiąc po tym, jak dwóch naszych rodaków straciło życie w Przewodowie. - Chciałbym wiedzieć, jaki był proces decyzyjny podczas tego incydentu. Czy zebrało się rządowe centrum kryzysowe, czy może komitet rady ministrów, czy sprawa była na radzie ministrów, kto podejmował kluczowe decyzje - minister obrony narodowej, premier czy poinformowany był zwierzchnik zbrojnych - prezydent. Czy też decyzje podjęto w jakiś nieformalny sposób - np. czy decyzję podjął poseł (Jarosław) Kaczyński - mówił Radosław Sikorski. Sikorski: Dlaczego nie wzywa się ambasadora rosyjskiego? Polityk PO przyznał, że chciałby też wiedzieć jakimi przesłankami kierował się rząd nie uruchamiając struktur państwa do poszukiwania szczątków rakiety, dlaczego - jak rozumie - nie uruchomiono wojewodów, Wojsk Obrony Terytorialnej, straży pożarnej, nie zarządzono żeby swoje tereny przeszukali leśnicy. - Jakby to wszystko zawiodło, to można byłoby powiedzieć jeszcze nam obywatelom - słuchajcie ruska rakieta naruszyła polską przestrzeń powietrzną, to jest niebezpieczne, proszę na siebie uważać, niech każdy przeszuka swoją okolicę - powiedział Sikorski. Zdaniem Sikorskiego sprawa ma aspekt międzynarodowy. - Dlaczego nie wzywa się ambasadora rosyjskiego? Dlaczego nie używamy tego jako naszego argumentu do przekonania naszych sojuszników w Sojuszu Północnoatlantyckim - słuchajcie potrzebujemy wzmocnienia naszej obrony przeciwlotniczej, przyślijcie więcej rakiet przeciwlotniczych, więcej radarów żeby Polska była bezpieczna. To nie wstyd przyznać się, że nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi i mamy potrzeby zakresie obrony przeciwlotniczej - mówił były szef MON. Sikorski w sprawie znalezienia obiektu wojskowego pod Bydgoszczą był pytany podczas konferencji prasowej Platformy Obywatelskiej dotyczącej 19. rocznicy wstąpienia do Unii Europejskiej. Trwa dochodzenie w sprawie obiektu pod Bydgoszczą W czwartek MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo. W piątek dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że "trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami". Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Generał Piotrowski nawiązał też do wydarzeń z połowy grudnia 2022 r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę, wskazał też na próby działań psychologicznych podejmowane przez Rosję. - Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą - powiedział w oświadczeniu dla mediów. Premier Mateusz Morawiecki również w piątek poinformował, że polecił ministrowi obrony narodowej Mariuszowi Błaszakowi osobisty nadzór nad przebiegiem dochodzenia, przebiegiem wszystkich prac, które wiążą się z ostatecznym wyjaśnieniem ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą.