Debata o Ukrainie, jak relacjonowali dyplomaci unijni, "była gorąca i trwała ponad godzinę", ale Unia Europejska nie przyjęła żadnego wspólnego oświadczenia, a większość państw podtrzymała wcześniej deklarowane stanowiska. - Nikt nie proponował bojkotu sportowego. Kraje czekają na rozwój wydarzeń na Ukrainie z decyzjami, czy politycy z poszczególnych krajów będą jechać na mecze - powiedział Sikorski podczas konferencji prasowej. Zapewnił, że nikt podczas posiedzenia nie użył słowa "bojkot", natomiast większość ministrów uważała, że Ukraina ma jeszcze szanse na podjęcie kroków, "które umożliwiłyby pozytywną decyzję polityków". - To nie jest moment na ogłaszanie ostatecznej decyzji - dodał Sikorski. Z kolei szefowa dyplomacji UE i zarazem wiceszefowa Komisji Europejskiej Catherine Ashton w pełni poparła stanowisko wcześniej wyrażone przez przewodniczącego Jose Manuela Barroso, by nie jechać na mecze na Ukrainie - przekazała w poniedziałek jej rzeczniczka Maja Koczijancić. Rzeczniczka Barroso już w kwietniu ogłosiła, że nie pojedzie on na te rozgrywki, łącząc to z procesem i uwięzieniem byłej premier Julii Tymoszenko. Skazanie jej na siedem lat więzienia w zeszłym roku, zdaniem UE motywowane politycznie, przyczyniło się do kryzysu w relacjach Kijowa z UE. Część ministrów krajów UE wstrzymywała się w poniedziałek z ogłaszaniem stanowiska swych krajów w sprawie Euro 2012. Na przykład szef MSZ Włoch Giulio Terzi poinformował, że jego rząd nie podjął jeszcze decyzji politycznej w sprawie udziału w ukraińskiej części turnieju. Ministrowie Austrii i Belgii potwierdzili, że nie wybierają się na Ukrainę. "Rząd Ukrainy musi zadecydować" Szef MSZ Szwecji Carl Bildt podkreślał, że "rząd Ukrainy musi zadecydować, czy poprowadzi swój kraj w kierunku Polski, czy w kierunku Białorusi. Ostatnio podjął szereg kroków, które wskazywałyby raczej, że zmierza w kierunku białoruskim, ale nie wszystko jest stracone. Drzwi do Europy są wciąż otwarte" - ocenił. Szef MSZ Luksemburga Jean Asselborn oznajmił z kolei, że "możliwe jest granie dobrego futbolu bez obecności wielu ministrów". Zdaniem szefa dyplomacji Holandii Uriego Rosenthala rząd Ukrainy "ma jeszcze czas, by zrobić to, co potrzeba, tj. pokazać widoczną poprawę sytuacji Julii Tymoszenko". Sikorski zwrócił uwagę na konferencji prasowej, że kwestia standardów procesów sądowych na Ukrainie dotyczy około 20 osób, a nie jednej Tymoszenko. Podkreślał też, że "od tego, czy komisarze UE pojadą, czy nie, nie zależy los Ukrainy", w pewnym sensie - dodał - zależy on od tego, czy Ukraina przystąpi do europejskiego porządku prawnego. Podkreślał, że to jesienne wybory parlamentarne na Ukrainie i to, czy będą zgodne ze standardami OBWE, będą "testem prawdziwych intencji" władz w Kijowie w obecnych relacjach Ukraina-UE. "Na tej podstawie wyrobimy sobie zdanie, czy Ukraina naprawdę chce być bliższa Europie" - mówił Sikorski na konferencji prasowej. Poniedziałkowa debata ministrów odbyła się na dzień przed wizytą w Brukseli premiera Ukrainy Mykoły Azarowa, który ma wziąć udział w posiedzeniu Rady Współpracy UE-Ukraina. Część polityków państw UE i przedstawicieli KE poinformowała w ostatnich dniach, że nie będzie brać udziału w wydarzeniach związanych z rozpoczynającymi się w czerwcu mistrzostwami, powołując się na sytuację polityczną na Ukrainie. W październiku odwołano wizytę prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w Brukseli, przekładając ją na "późniejszy", nieokreślony termin, a negocjowana przez pięć lat umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina, obejmująca pogłębione porozumienie o wolnym handlu, została w marcu jedynie parafowana. Jej podpisanie i ratyfikację strona unijna uzależniła od rozwoju sytuacji w sprawie Tymoszenko.