Sikorski odniósł się w ten sposób do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w czwartek przekonywał, że według stanowiska premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona ws. nowego budżetu UE, Brytyjczycy chcą cięć, ale nie kosztem nowych członków Unii Europejskiej, takich jak Polska. - Mówi się tam (na szczycie UE - red.) nie o rzekomej propozycji brytyjskiej, czyli, że tniemy tylko bogatym, tylko mówi się po prostu o cięciach. Wydaje mi się, że koledzy z Prawa i Sprawiedliwości wykazali się piramidalną naiwnością. Cieszmy się, że to premier Donald Tusk negocjuje budżet UE - powiedział Sikorski w piątek w programie "Polityka przy kawie" w TVP1. Jak dodał, gdyby słowa Kaczyńskiego, były rzeczywistym stanowiskiem Wielkiej Brytanii, to w Brukseli byłoby słychać, że polityka spójności dla nowych członków UE jest nienaruszona, a politycy w Brukseli spierają się o to, ile ciąć na spójność Wielkiej Brytanii, Niemiec, czy Francji. - Ja o tym nie słyszałem - zaznaczył minister. Zdaniem Sikorskiego - jeśli chodzi o kompromis w sprawie budżetu UE - najwięcej zależy od Wielkiej Brytanii. - W naszym wspólnym europejskim interesie byłoby (dobrze) przyjąć ambitny, chociaż niestety oszczędniejszy budżet - podkreślił. "Trzeba mieć nadzieję, że rozsądek zwycięży" Przywódcy UE przerwali o północy rozmowy na szczycie Unii, by je wznowić w piątek po analizie nowej propozycji budżetu UE 2014-20. Przewiduje ona o 1,5 mld euro mniej w spójności dla Polski, ale wciąż wychodzimy na plus w porównaniu z obecnym budżetem. Nowa propozycja przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya oznacza, że Polska mogłaby w ramach funduszy spójności otrzymać w ciągu siedmiu lat nowej perspektywy finansowej około 72,4 mld euro. To wciąż więcej niż Polsce przypada w obecnym budżecie na lata 2007-13 (prawie 68 mld euro). Poza Polską tylko dwa inne kraje: Słowacja i Rumunia też zyskują w tej polityce. Sikorski nie chciał komentować nowej propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej, ponieważ - jak wyjaśnił - negocjacje w Brukseli cały czas trwają. - My jesteśmy krajem, który nadal - według tych propozycji - najwięcej skorzysta, a Wielka Brytania jest tym krajem, który najwięcej chce ciąć. Paradoksem jest to, że nasza opozycja (PiS - red.) jest w sojuszu z tym krajem, który chce najwięcej ciąć - podkreślił. W ocenie szefa MSZ, zawetowanie szczytu UE przez premiera Wielkiej Brytanii, byłoby "bardzo drastycznym krokiem". - Obawiamy się, że jeśli teraz nie uzyskamy porozumienia, to z każdym następnym miesiącem porozumienie będzie trudniejsze - zaznaczył. - Wolimy, żeby Wielka Brytania pozostała w Unii, bo chcemy budować zdolności obronne Unii, a tutaj Wielka Brytania dysponuje największym budżetem obronnym - jest bardzo poważnym partnerem - mówił Sikorski. Pytany, czy negocjacje nad budżetem unijnym idą w dobrym kierunku, szef MSZ powiedział: "Wiemy jedno, że nikt nie będzie zadowolony z wyników tych negocjacji, jeśli nawet uda się przyjąć budżet". Dopytywany, czy wyklucza polskie weto, Sikorski powiedział: "Jesteśmy w sytuacji, w której my chcemy 200 złotych, płatnicy netto mówią - nie, damy ci tylko 150 złotych. Mamy zawetować 150 złotych?" Sikorski ocenił też, że polscy negocjatorzy i dyplomacja - przed szczytem UE - wykonali 1000 procent normy. - Ta praca została wykonana, trzeba mieć teraz nadzieję, że rozsądek zwycięży - podkreślił.