w Radiu ZET. Szef MSZ podkreślił, że debata na szczycie UE poświęcona będzie w dużej mierze kryzysowi finansowemu. Ocenił, że polski system finansowy "jest bardzo bezpieczny" i jest przedmiotem zazdrości w innych krajach. - Ale mamy poważne turbulencje na rynkach finansowych Europy i świata i jest to szczyt, na którym potrzebna jest przede wszystkim kompetencja gospodarcza i finansowa - podkreślił szef MSZ. Jak dodał, "na szczycie przy stole będą dwa miejsca". - W wersji rządowej będzie na nich siedział premier i minister finansów. Mamy premiera, który się zna na gospodarce i ministra finansów, który jest jednym z uznanych europejskich autorytetów od makroekonomii - powiedział Sikorski. W jego opinii, jeśli na szczyt poleci prezydent, to minister finansów nie znajdzie się przy stole rozmów. - To będzie ze szkodą dla naszej pozycji negocjacyjnej - powiedział Sikorski. Według niego, jeśli prezydent na szczyt poleci to, jako przewodniczący delegacji, "musiałby się wypowiadać w sprawach, za które odpowiada rząd" i w dodatku będzie jedynym, kto będzie mógł zabrać głos. - (Prezydent) wypowiadałby się w imieniu rządu, którego nie reprezentuje, wobec którego ustawił się w roli opozycyjnej -mówił Sikorski. Dodał też, że tylko premier mógłby wyjść podczas rozmów poza instrukcję negocjacyjną - prezydent tego zrobić nie może. - Jeszcze raz bardzo proszę o odpowiedzialność w tym trudnym dla finansów europejskich czasie - powiedział Sikorski. Zaznaczył, że ma nadzieję, iż prezydent zdecyduje się jednak nie lecieć na szczyt. Jeśli nie, to - jak powiedział Sikorski - "mamy kłopot". Szef polskiej dyplomacji powiedział też, że konstytucjonaliści mają pełną jasność co do tego, że prezydent nie może jechać na szczyt wbrew rządowi. - Konstytucja nie daje prezydentowi prawa prowadzenia polityki zagranicznej wbrew woli rządu - oświadczył Sikorski. Odniósł się też do uwag przedstawicieli Kancelarii Prezydenta, że na szczycie UE będzie mowa o sytuacji w Gruzji oraz Traktacie Lizbońskim. Według Sikorskiego, Traktatowi Lizbońskiemu ma być na szczycie poświęcone "piętnaście minut, bez dyskusji" i przede wszystkim to delegacja Irlandii ma przedstawić swoje propozycje wyjścia z sytuacji po przegranym referendum. - Gruzji na szczycie jako takim w ogóle nie będzie; będzie tylko na nieformalnej kolacji ministrów spraw zagranicznych - dodał Sikorski. Zauważył, że prezydent zapewne nie chciałby być jedyną głową państwa na spotkaniu szefów dyplomacji. W czwartek Sikorski mówił w TVN, że "wiewiórki w Pałacu Prezydenckim" donosiły mu, iż prezydent uważał go za "ruskiego agenta". W niedzielę w programie "Kawa na ławę" w TVN prezydent Lech Kaczyński pytany, czy naprawdę uważa Sikorskiego za "ruskiego agenta" śmiejąc się odpowiedział: "może za Marsjanina". W poniedziałek szef dyplomacji podkreślił, że prezydent nie stwierdził jasno, że tak o nim nie mówił. - Myślę, że zeznając pod przysięgą miałby z tym kłopot, ale cieszę się, że się wycofał, że uznał to za absurdalne, sprawę uważam, za niebyłą - dodał.