Porażką zakończyły się na początku tygodnia negocjacje między Parlamentem Europejskim a rządami UE ws. budżetu na 2011 r. - za co winą dyplomaci obarczali grupę płatników netto do wspólnej unijnej kasy: W.Brytanię, Holandię, Szwecję i Danię. Fiasko negocjacji może oznaczać, że wydatki unii będą opierać się na - niekorzystnym dla odbiorców funduszy unijnych - prowizorium. Wówczas przynajmniej przez kilka pierwszych miesięcy przyszłego roku budżet będzie składać się z tzw. prowizorycznych dwunastek, czyli maksymalnie na każdy miesiąc jednej dwunastej tegorocznego budżetu. Sikorski, który był gościem TVN24, zwrócił uwagę, że obecnie są rozstrzygane także kwestie unijnego budżetu na najbliższą dekadę a brytyjskie propozycje w tej kwestii są "drastycze" i mogłyby być niekorzystne dla naszego kraju. Ocenił, że jednym z "najważniejszych patriotycznych zadań w najbliższej dekadzie" jest dobre wykorzystanie funduszy europejskich przez nasz kraj. - Patriotą jest ten, kto chce budować w Polsce, a budowanie zależy także od funduszy europejskich - powiedział. - To, że Polska jest dzisiaj olbrzymim placem budowy, to także dlatego, że wykorzystujemy je najlepiej w Europie. Teraz jest pytanie, czy tych funduszy będzie więcej czy mniej. My uważamy, tak jak PE i główne siły europejskie, że Unia powinna mieć ambitny budżet, ale jest grupa, do której należą torysi brytyjscy i PiS, która zachowuje się w tej sprawie inaczej - powiedział. Jego zdaniem PiS powinno wpłynąć na swoich sojuszników w PE - torysów brytyjskich - aby zmienili stanowisko w kwestii unijnego budżetu. (PiS razem z Brytyjczykami tworzy w PE frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów). - Myślę, że prezes PiS jest nam winien jasną deklarację, czy będzie nadal popierał brytyjskich torysów w ograniczaniu budżetu europejskiego, czy też skłoni ich do zmiany stanowiska albo wyjdzie z tego sojuszu - ocenił. Jak dodał, zaprasza PiS do "głównego nurtu polityki europejskiej, do Europejskiej Partii Ludowej", której członkami są eurodeputowani PO. - Gdybyśmy byli tam razem, to polska delegacja byłaby największą delegacją narodową w rządzącej partii europejskiej; mielibyśmy naprawdę dużo do gadania i moglibyśmy zawalczyć o cywilizacyjną szansę dla Polski - uważa Sikorski. W jego ocenie Kaczyński "nie musi żyrować" polityki szefa brytyjskich konserwatystów, premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, tworząc z nim sojusz w PE. Jak zaznaczył, rząd w relacjach z Brytyjczykami stoi na stanowisku, że "UE powinna mieć budżet współmierny z ambicjami, jako największa gospodarka świata i jako rodzące się mocarstwo". Pytany, czy sam nie mógłby wpłynąć na stanowisko Camerona powiedział: "Bywamy w kontakcie, ale to jest sprawa, w której nie jesteśmy sojusznikami i w której PO ma inne zdanie; działamy wedle innych reguł i w innych sojuszach. Nie jesteśmy w sojuszu z torysami".