Zajmująca się w PiS sprawami zagranicznymi Anna Fotyga i szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz udali się do Stanów Zjednoczonych, by przekazać swoim republikańskim rozmówcom pismo od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej. W środę rozmówcą wysłanników PiS był republikański kongresman z Kalifornii Dana Rohrabacher, członek komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów. Poinformowali też, że we wtorek odbyli spotkania z ekspertami ds. lotnictwa i specjalistami od problematyki Europy Środkowej i Wschodniej. Nie podali jednak bliższych szczegółów. "Kongres nie ma takich kompetencji" Szef MSZ, który był w środę gościem TVN24, ocenił, że wizyta "rzecznika opozycji w sprawach międzynarodowych, byłej minister spraw zagranicznych oraz byłego ministra spraw wewnętrznych, o którym się mówi, że może być w przyszłości ministrem obrony powinna być poważną inicjatywą". Sikorski zaznaczył, że przed wizytą w USA Fotygi i Macierewicza on nie ferował wyroków, chcąc się przyjrzeć, co ona przyniesie. - Ale teraz muszę powiedzieć, że widok dwojga polskich ministrów, którzy desperacko szukają tego lub owego kongresmana, jednego z kilkuset, który by się być może z nimi spotkał, nie buduje naszego prestiżu - ocenił. Dopytywany, czy oboje politycy PiS popełnili błąd, zawożąc list od prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego do republikańskich kongresmanów z USA z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej, zwrócił uwagę, że "Kongres nie ma w tej sprawie żadnych kompetencji". - To, że z katastrofy smoleńskiej robi się politykę, myślę, że źle świadczy o dobrym smaku osób, które to robią - ocenił. - Czekamy na jakiekolwiek praktyczne rezultaty tej wizyty. Gdyby pani minister Fotyga i pan minister Macierewicz uzyskali na przykład zapis z ostatniej rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to wtedy bym im pogratulował - powiedział. "Upokorzony jako Polak i jako minister" Sikorski był też pytany, czy zgadza się z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem, który w niedzielę ocenił, że wizyta Fotygi i Macierewicza w USA to "absolutny skandal, ocierający się wręcz o zdradę". W ocenie szefa MSZ "wizyta dwóch byłych polskich ministrów w Waszyngtonie, w ważnym miejscu, powinna być rzeczą poważną". - Czuję się upokorzony jako Polak i jako minister, że na to się nie zanosi - oświadczył. W opinii Sikorskiego "szczególnie środowiska, które tak nalegają na politykę godności, szanowania się powinny też nalegać, żeby wizyty polskich polityków w Stanach Zjednoczonych były lepiej przygotowane". O wizytę Fotygi i Macierewicza w USA był pytany również prezydent Bronisław Komorowski, który przebywał w środę z wizytą w Niemczech. - Uważam to za rzecz niewartą komentowania. To rzecz wstydliwa z punktu widzenia opinii o Polsce, także opinii o osobach kierujących polską dyplomacją - powiedział.