W ostatnim dniu wizyty minister spotkał się z byłą sekretarz stanu Madeleine Albright i jej zastępcą Strobe Talbottem - wpływowymi politykami w partii, która 20 stycznia przejmuje władzę w Białym Domu i posiada większość w Kongresie. Rozmawiał też z senatorem Chuckiem Hagelem, umiarkowanym Republikaninem i przeciwnikiem wojny w Iraku. Albright, za której urzędowania w latach 90-ych Polska weszła do NATO, zwolenniczka twardej polityki wobec Rosji, w czasie niedawnego szczytu ekonomicznego w Waszyngtonie pełniła rolę przedstawicielki prezydenta-elekta Baracka Obamy w rozmowach z przywódcami 20 państw uczestniczących w tym spotkaniu. W rozmowie z polskimi dziennikarzami po spotkaniu z Albright, Sikorski potwierdził, że Demokraci są bardziej sceptyczni wobec planu umieszczenia w Polsce elementu systemu obrony antyrakietowej, ale podkreślił, że nawet gdyby nie doszło do jego realizacji, nie osłabi to przyjaźni i sojuszu polsko-amerykańskiego. - Nowa administracja mówi bardzo konsekwentnie, że będzie chciała się tej sprawie przyjrzeć od nowa. Musimy tu zachować wstrzemięźliwość. Sojusz polsko-amerykański ani się nie zaczął od tarczy, ani się na niej nie skończy, niezależnie od tego jaka będzie podjęta decyzja w tej sprawie - powiedział minister. Zaznaczył, że administracja Baracka Obamay dopiero się tworzy. - Mamy teraz moment przejściowy. Poczekajmy na ukonstytuowanie się nowej administracji i potem na raporty i decyzje. To trochę potrwa, potrzeba dobrych paru miesięcy na podjęcie decyzji - dodał Sikorski. W czasie swego wystąpienia w Radzie Transatlantyckiej w środę Sikorski powiedział, że Polska gotowa jest się zgodzić na "prawie, ale nie całkiem permanentną obecność" rosyjskich obserwatorów wojskowych w przyszłej bazie antyrakiet na jej terytorium. Byłyby to jeden ze środków budowy zaufania w trudnych rozmowach z Rosją na temat tarczy. Odpowiadając na oświadczenie rosyjskiego generała Nikołaja Makarowa, że Moskwa oczekuje formalnej propozycji w sprawie obserwatorów, szef polskiej dyplomacji oświadczył, że taka propozycja będzie przygotowana. - Konsultujemy te propozycje ze strona czeską i stroną amerykańską. One będą pisemnie przedstawione - oświadczył. Celem rozmów z Albright i Talbottem - powiedział szef MSZ - było także zorientowanie się w sposobie myślenia Demokratów o polityce zagranicznej. Będzie ona prawdopodobnie inna, niż polityka republikańskiej administracji prezydenta Busha, któremu - zwłaszcza w pierwszej kadencji - zarzucano nie liczenie się nawet z sojusznikami. - Wszyscy się zarzekają - powiedział Sikorski o demokratycznych politykach - "że dialog transatlantycki będzie intensywniejszy, konsultacje z sojusznikami będą poważniejsze, że najpierw będą konsultować, a potem podejmować decyzje, a nie - jak to ostatnio bywało - odwrotnie. Ale też spodziewają się, że jeśli Europa chce mieć udział w podejmowaniu decyzji, to powinna przeznaczyć poważne środki - finansowe i wojskowe - na ich wykonanie". - Jako Europa traktujemy nową administrację bardzo poważnie - powiedział Sikorski i dodał, że na starym kontynencie "pewne antyamerykańskie klimaty już ustąpiły i dla nowej amerykańskiej administracji mamy poważną ofertę".