"Będziemy protestować, gdy to się dzieje, wymagać od państw, którym świadczymy chociażby pomoc rozwojową, będziemy nalegać, by Unia Europejska wpisała to do zadań europejskiej dyplomacji. Bo gdy ludzie są mordowani ze względu na ich wyznanie, to wiemy, czym to się kończy. Tam, gdzie nie ma wolności religii przeważnie nie ma też innej wolności" - powiedział szef polskiej dyplomacji, pytany w środę wieczorem w TVN24 o treść depeszy gratulacyjnej premiera Donalda Tuska do papieża Franciszka. Tusk napisał w niej m.in.: "Pragnę jednocześnie zapewnić Ojca Świętego o woli i gotowości Polski do dalszego umacniania więzi i współpracy ze Stolicą Apostolską w obronie kultury chrześcijańskiej w Europie i na świecie". Sikorski - na pytanie, co premier miał na myśli - odparł: "Polska jest razem z Włochami i bardzo nieliczną grupą państw jednym z tych krajów, który nie boi się mówić, że chrześcijanie są dziś najbardziej prześladowaną religią na świecie. I będziemy bronić praw chrześcijan na tyle, na ile możemy". Na uwagę - że lider RP Janusz Palikot krytykuje fakt, iż prezydent Bronisław Komorowski pojechał do Watykanu na inaugurację pontyfikatu - Sikorski odparł: "Janusz Palikot jest osobistym wrogiem Pana Boga, więc w ogóle mnie to nie dziwi". Podkreślił, że uważa za rzecz oczywistą fakt, że polski prezydent był w kraju, z którym Polska jest zaprzyjaźniona. "Natomiast proszę zauważyć, że ministrowie już bardzo wstrzemięźliwie" - zaznaczył. Dodał także, że - jego zdaniem - niżsi rangą politycy "powinni takie rzeczy robić na własny rachunek". Dopytywany, czy chodzi także o to, by nie epatować religijnością, odparł: "Właśnie, że to jest sfera prywatności człowieka, a władza publiczna w Polsce musi być świecka". Sikorski odniósł się także do innej niedawnej wypowiedzi premiera. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" sprzed kilku dni Tusk powiedział m.in., iż ma "głębokie przekonanie, że wiara w Boga, bycie członkiem Kościoła są dobre dla narodu, dla społeczeństwa". "Myślę, że każdy z nas jest uprawniony do takich poglądów i co więcej - ja się z nimi zgadzam" - skomentował minister. Pytany, jak się mają zatem czuć ateiści, odparł, że "mają prawo do swojego poglądu". Na uwagę dziennikarki, że można odebrać słowa premiera tak, iż uważa za lepszych tych, którzy wierzą w Boga, odpowiedział: "Nie. Powiedział, że religijność w ogóle i historyczna rola Kościoła w Polsce jest istotna". "Gdyby nie Kościół katolicki, to może byśmy tutaj w tej chwili nie rozmawiali po polsku, więc, tak jak premier, przestrzegałbym przed takimi szarżami wojny kulturowej" - wskazał minister.