bez konsultacji z prezydentem zlikwidował też kilkanaście polskich ambasad i konsulatów m.in. w Kongo, Panamie czy Zimbabwe. Gazeta pisze, że kilka dni temu do Buenos Aires została wysłana depesza wzywająca Ryna na koniec kwietnia do Warszawy. MSZ zawiadomił go, że już nie wróci do Argentyny. "Jeśli Ryn nie przyjedzie do Warszawy, czeka go zwolnienie w trybie dyscyplinarnym za niesubordynację. Jeśli przyjedzie - trafi na dywanik do ministra i przełożonych, gdzie usłyszy, że jest zwolniony" - czytamy w dzienniku. Jeśli Ryn do Polski przyjedzie, a prezydent nie podpisze jego odwołania, to formalnie nadal będzie on ambasadorem, z pensją i dodatkiem dewizowym. Ale będzie musiał zwrócić paszport dyplomatyczny, gdyż tego pewnie zażąda od niego szef MSZ.