Skąd tak ostra opinia sejmowych prawników? Choć głównym zadaniem ustawy jest połączenie UKIE (Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej) z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, projekt tylnymi drzwiami wprowadza też zmiany w kompetencjach szefa dyplomacji. W myśl projektu, Radosław Sikorski jako szef MSZ ma czuwać nad "zapewnieniem spójności i jednolitości polityki zagranicznej RP".- Sikorski będzie teraz superministrem. Szef MSZ ma mieć nawet większą władzę, niż wicepremier. Jeśli będzie czuwał nad spójnością polityki zagranicznej, do facto będzie mógł wydawać polecenie swoim kolegom z rządu - mówi Karol Karski (PiS), były wiceminister spraw zagranicznych. Ustawa budzi wątpliwości nie tylko opozycji. Także sejmowi eksperci uważają, że szef dyplomacji będzie miał, po jej wejściu w życie, zbyt duże uprawnienia. - "Przepis nasuwa poważniejsze zastrzeżenia natury konstytucyjno-prawnej, ponieważ bliżej nie wiadomo, w jaki sposób minister kierować ma zapewnieniem spójności i jednolitości polityki zagranicznej. Zadanie to może także być traktowane jako ingerencja w konstytucyjne uprawnienia Prezydenta w zakresie polityki zagranicznej ( art. 133 konstytucji) oraz Rady Ministrów, jak również Prezesa Rady Ministrów jako organów powołanych do kontroli i koordynacji pracy członków Rady Ministrów obejmującej również działania na płaszczyźnie międzynarodowej" - piszą eksperci Biura Analiz Sejmowych. Protestuje także Kancelaria Prezydenta. - Można wyrazić zdumienie, że rząd po raz kolejny podejmuje próbę rozstrzygnięcia kwestii udziału przedstawicieli władzy wykonawczej w realizacji spraw z zakresu polityki zagranicznej przed wydaniem orzeczenia przez Trybunał Konstytucji w sprawie tzw. sporu kompetencyjnego - mówi Andrzej Duda, minister Kancelarii Prezydenta. - Minister spraw zagranicznych nie posiada konstytucyjnie umocowanych kompetencji do samodzielnego działania w zakresie zapewnienia spójności i jednolitości polityki zagranicznej, lecz musi współpracować, tak samo jak premier, z prezydentem- dodaje. Tymczasem wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer uważa, że nie należy dopatrywać się w ustawie zbyt dużej roli MSZ. Nie ma też mowy o ingerowaniu w uprawnienia prezydenta. - To kwestia terminologii. Przecież i teraz minister spraw zagranicznych odpowiada za koordynację polityki zagranicznej. Czy stwierdzenie "zapewnienie spójności i jednolitości polityki zagranicznej" daje mu więcej uprawnień? Można nad tym dyskutować. Spotkałem się nawet z opiniami, że to stwierdzenie "koordynacja" jest mocniejsze i daje większą władzę. Ale jeśli ta sprawa będzie budzić kontrowersje, jeśli Kancelaria Prezydenta będzie się sprzeciwiać, możemy wrócić do "koordynacji" - mówi Kremer. Prof. Cezary Mik, który również przygotował opinię w tej sprawie dla Biura Analiz Sejmowych, także wskazuje na mocną pozycję MSZ. Dużą władzę w nowym systemie w sprawach europejskich ma mieć komitet ds. europejskich. Jego obradom ma przewodniczyć szef MSZ, czasem sekretarz stanu w tym resorcie. Sporadycznie - premier. "Taką formułę komitetu uważam za konfliktogenną (minister przewodniczy pracy innych ministrów, a może nawet sekretarz stanu będzie przewodniczył posiedzeniom, w których będą brali udział ministrowie)" - pisze Mik. Zdaniem prof. Mika, Sejm w ogóle nie powinien pracować nad tą ustawą, tylko napisać nową, która kompleksowo uregulowałaby zarządzanie sprawami związanymi z naszym członkowstwem w UE. Katarzyna Borowska